To już kolejny raz. Na wyniki naszych spotkań wpływają rzeczy od nas niezależne
Korona Kielce odwróciła wynik spotkania ze Śląskiem Wrocław i ostatecznie zremisowała z wrocławianami 2:2. - Goniliśmy ten wynik, bo wiedzieliśmy, że czas leci. Było bardzo ciężko się podnieść z rezultatu 0:2, zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy czas uciekał. Kibice też chcą goli i życzą sobie zwycięstw. My też tego chcemy, ale nie zawsze mecz układa się tak, jak sobie to zakładamy przed spotkaniem - przyznaje Bartłomiej Pawłowski.
- Cieszy ta nasza postawa i umiejętność odrabiania strat, bo jest ona kluczowa naszych ostatnich rezultatach - dodaje.
O wyniku spotkania zadecydował podyktowany w końcówce rzut karny. - Nie było wątpliwości. Wszystko było dla mnie oczywiste. Sędzia zareagował natychmiastowo. Dziwię się jednak, że w poprzedniej sytuacji tak nie postąpił, bo była równie wyraźna jak ta, którą odgwizdał - wyznaje skrzydłowy.
Kontrowersyjna decyzja o nieodgwizdanie rzutu karnego odbiła się szerokim echem na murawie. W całej sytuacji kartką ukarany został Kamil Sylwestrzak. - Chyba chodziło o protesty, ale były one zasłużone. Emocje czasami biorą górę, bo każdy z nas chce zwyciężać i zdobywać punkty dla Korony. Czasami wydaje nam się, że decyzja powinna zapaść inna. Powtórka jednoznacznie wskazuje, że trzeba było odgwizdać karnego - przekonuje wypożyczony z Lechii Gdańsk piłkarz.
- Możemy mieć jedynie pretensje, że kolejne spotkanie i przytrafia się kolejny błąd sędziowski, który wpływa na wynik. Tak jak w Bielsku, kiedy nie było odgwizdanego faulu i straciliśmy bramkę. To są takie momenty, w których najbardziej denerwuje to, że nie wszystko jest w naszych nogach i umiejętnościach, a na wynik spotkania wpływają rzeczy z zewnątrz - żałuje były gracz hiszpańskiej Malagi.
Pojedynek z klubem z Dolnego Śląska był szczególnie istotny dla układu tabeli. - Biorąc pod uwagę przebieg spotkania, to dzisiaj zdobyliśmy jeden punkt, a nie straciliśmy dwa. Na pewno jednak nie jesteśmy zadowoleni, bo czujemy, że zasługiwaliśmy na trzy „oczka”. Szczególnie po tym, jak w 75. minucie powinien być rzut karny i czerwona kartka. Mielibyśmy 15 minut, w którym moglibyśmy zwycięstwo wydrzeć - kończy Bartłomiej Pawłowski.
fot. Paweł Jańczyk (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze
Gość ma 300% sytuację i potrafi ją zdupić.
Na Wiśle miał partnerów ustawionych wystarczyło podnieść głowę i podać...
eh ;/ boli mnie to, że znów będzie nerwowa walka o utrzymanie.
Warto o tym pamiętać w kontekście oceny gry i wyników piłkarzy Korony.
P.S. Nikt nie wspomniał o Diaw'ie co to jest za akrobata i jakim cudem Abramowicz wyjął jego wczorajszy strzał do dzisiaj nie wiem.
Wierzmy, walczmy i okazujmy wsparcie, bo w tych trudnych czasach kibice dają go znacznie więcej niż włodarze i za zaangażowanie jesteśmy im to winni.