To może być impuls. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać
Michał Przybyła dał punkt Koronie w meczu z Podbeskidziem i po wejściu na boisko był jednym z mocniejszych punktów kieleckiego zespołu. - Można powiedzieć, że pierwsza połowa nie była pod nasze dyktando i Podbeskidzie miało przewagę. W przerwie padło jednak parę mocnych słów i wyszliśmy na druga polowe dużo bardziej zmobilizowani. Dążyliśmy do celu, czyli do zdobycia punktów. Udało zdobyć się jeden i musimy to szanować - ocenia napastnik.
Młody zawodnik częściej wracał się po piłkę niż był najbardziej wysunięty. - Wymiennie graliśmy z Airamem na tej pozycji. Raz on cofał się po piłkę, raz ja. Kiedy musieliśmy gonić wynik, to teoretycznie mieliśmy w składzie dwóch napastników. To w kolejnych spotkaniach może skutkować - twierdzi zawodnik.
Dla Przybyły to była pierwsza bramka w Ekstraklasie od 23 sierpnia. - Cieszy mnie ta bramka i mam nadzieje, ze to będzie dla mnie odblokowujący impuls i teraz będzie już dużo lepiej. Dla mnie bramka jest bramka. Najważniejsze, ze jest w sieci - przyznaje.
W drugiej połowie stroną dominująca był zespół Marcina Brosza. - Moim zdaniem możemy mówić o pewnym niedosycie… Szczególnie w drugiej połowie, gdzie Zubas wielokrotnie musiał interweniować. Przy odrobinie szczęścia to mogło zakończyć się naszym zwycięstwem - przekonuje zawodnik.
- Ciężko powiedzieć, co się stało w pierwszej połowie. W sporcie zdarza się zagrać dwie rożne polówki. Musimy cieszyć się z tego, ze zdobyliśmy ten punkt - dodaje piłkarz.
Zdaniem napastnika cel zespołu pozostaje niezmienny. - Naszym celem jest zdobywanie punktów w każdym spotkaniu. Mamy przed sobą spotkanie z Wisłą i musimy wygrać przed własną publicznością - kończy Przybyła.
fot. Paweł Jańczyk (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze