Nie czytałem opinii kibiców. Cieszę się, że trener i działacze mi zaufali
Bartosz Rymaniak jest jednym z tych piłkarzy, którzy dołączyli do kadry Korony Kielce w przerwie zimowej. Uniwersalny obrońcy ma za sobą występy w Cracovii i Zagłębiu Lubin, z którym, jak przyznał w naszej rozmowie, wiąże go szczególne więź. Na łamach naszego portalu piłkarz opowiedział o swojej dotychczasowej karierze oraz nakreślił najbliższą przyszłość w żółto - czerwonej koszulce.
Zacznijmy może od Twoich początków. Większą część swojej kariery spędziłeś w Zagłębiu Lubin. To jest nadal dla Ciebie klub bliski sercu?
Trafiłem tam w wieku osiemnastu lat i zaczynałem w pierwszej lidze, potem awansowaliśmy do najwyższej klasy rozgrywkowej i zagrałem w niej pięć sezonów. Pod koniec byłem nawet kapitanem. Ogromna szkoda, że spadliśmy wtedy z ligi, ale niestety takie jest życie piłkarza - czasem trzeba zrobić krok w tył, aby potem znacznie przesunąć się do przodu. Na pewno jest to ważny epizod w moim życie, ale piłka jest taka, że pewne etapy się zamyka i otwiera się nowe. Ja właśnie otworzyłem swój trzeci w seniorskiej piłce i nazywa się on Korona Kielce.
Jakie to jest uczucie, kiedy spada się z ligi z klubem, z którym jest się tak blisko związanym, a dodatkowo ma się na ramieniu opaskę kapitana?
Fala krytyki spływała z każdej strony i to nie tylko na zespół, ale głównie na mnie. Wielu winiło mnie za ten spadek. Wiadomo, zawsze do kapitana ma się największe pretensje. Nic fajnego i nikomu nie życzę przeżyć coś podobnego. Czasami trzeba trochę upaść i to jest spora nauczka dla mnie, ale mimo tego wszystkiego bardzo mile wspominam wszystkie klubu, w których byłem.
Sporo miałeś rozmów z kibicami w Lubinie? Wiemy, że fani Zagłębia nie przebierają w środkach, a Ty dodatkowo byłeś kapitanem.
Były rozmowy z kibicami, jak to bywa chyba w każdym klubie. Rada drużyny chodziła na różne rozmowy. Wiadomo, że szefowie kibiców nie są może aż tak wulgarni, jak się niektórym wydaje. To są normalni ludzie, którzy wiedzą, o co chodzi w piłce. To były w miarę normalne rozmowy. Czasem lepiej usłyszeć gorzką prawdę niż głaskanie się po głowie. Z każdego takiego spotkania wyciągaliśmy wnioski, ale na pewno nie jest fajnie znaleźć się w takiej sytuacji. To już jednak za mną i wierzę, że tamten rozdział już zamknąłem i po raz kolejny nie będę musiał przeżywać podobnej sytuacji.
Poruszyliśmy chyba ciekawą kwestię, którą teraz na spokojnie możesz ocenić z pewnej czasowej perspektywy. Takie rozmowy z kibicami w czymkolwiek pomagają i czy tylko bardziej dołują drużynę?
Jesteśmy facetami. Czasami, kiedy nie idzie, trzeba powiedzieć sobie kilka gorzkich słów, żeby każdy zrozumiał, o co chodzi. Zdarza się, że takie rozmowy są potrzebne. Jeśli jest na to czas i miejsce, to chętnie. Ogólnie to bardzo trudne pytanie. Fajnie by było, aby nie dopuścić do takiej sytuacji, aby kibice chcieli rozmawiać z zawodnikami.
Spadliście z ligi z Zagłębiem, ale Ty utrzymałeś się w Ekstraklasie. Twoje przejście do Cracovii wywołało spore zdziwienie wśród kibiców. Jak podchodziłeś do tych opinii? Tak, jak do tych, które są teraz przy okazji transferu do Korony czy raczej chciałeś od razu wszystkim udowodnić, że za szybko skreślili Rymaniaka?
Nie czytałem żadnych komentarzy. Spadliśmy wtedy z ligi i wydaje mi się, że wcześniejszymi występami w Zagłębiu udowodniłem to, że jestem w stanie grać na poziomie Ekstraklasy. Zagłębie też nie chciało przedłużyć ze mną umowy, co mnie trochę zabolało, bo byłem tam naprawdę długu. Okazało się wiec, że w czerwcu stałem się wolnym zawodnikiem i sam mogłem decydować o tym, gdzie wyląduje. Wybrałem Cracovię, bo była to nadal gra na najwyższym szczeblu.
Tak samo nie czytałem opinii po przyjściu tutaj. O moim transferze zdecydował trener i działacze. Ja się cieszę, że mi zaufali, a ja będę robił wszystko, aby pokazać kibicom, że dobrze wkomponowałem się w drużynę i będę w stanie jej pomóc.
Pierwszy sezon w Cracovii był dla Ciebie - patrząc tylko pod względem indywidualnym - całkiem udany. Byłeś zawodnikiem, który występował w większości spotkań.
Zgadza się - zaczynałem wszystkie mecze w pierwszym składzie. Szkoda tylko, że wyniki nie były takie, jakich oczekiwano przed sezonem, chociaż też nie było tragedii. Grałem cały czas i to też jest ważne aby być w rytmie meczowym. Można dużo mówić, jeśli zespół grał słabo.
Co zrobił trener Zieliński po przyjściu do Krakowa? Odmienił Was jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i te wyniki - szczególnie pod koniec poprzedniego sezonu - były wręcz kapitalne.
Przyszedł trener z dużym doświadczeniem, który pracował w bardzo dobrych klubach i poukładał zespół po swojemu. Obrał swoją taktykę i wyglądało to bardzo dobrze. To świetna sprawa współpracować z takim szkoleniowcem i wierzę, że Cracovia będzie walczyła o sam szczyt tabeli i życzę im powodzenia. Teraz jestem jednak w Koronie i najważniejszym celem jest dobra gra dla Korony.
W ostatnim czasie nie grałeś zbyt wiele w Cracovii, więc domyślam się, że przychodząc tutaj myślisz tylko i wyłącznie o grze w pierwszym składzie i odbiciu się z „dołka”.
Zgadza się, nie grałem w wyjściowym składzie, a na boisku pojawiałem się tylko jak była jakaś nagła potrzeba. Korona bardzo mnie chciała pozyskać, a trener i klub mi zaufali. Od samego początku byłem zainteresowany przyjściem do Kielc, lecz musiałem pozałatwiać swoje sprawy w Cracovii. Prawdą jest, że przyszedłem walczyć tutaj o pierwszy skład, bo taki jest mój cel. Na każdym treningu muszę udowadniać, że podjęto dobrą decyzję ściągając mnie tutaj.
Czyli jeśli przyjdzie zmierzyć się z Zagłębiem i Cracovią, to serce zabije mocniej? Z tego, co mówisz wynika, że zostawiłeś tam cząstkę siebie.
Na pewno jest jakiś sentyment, ale trzeba się odciąć od całej atmosfery przeszłości i żyć teraźniejszością. Należy robić wszystko, aby obecny klub osiągnął sukces i walczyć dla niego.
Zmieniając zupełnie temat. Spytam przewrotnie - jesteś przyzwyczajony do wesołych autokarów jadących przez pół kraju?
Nie bardzo rozumiem.
Do czego zmierzam - grając w Koronie chyba trzeba się przyzwyczaić do tego, że więcej radości będziecie mieć w meczach wyjazdowych, bo głównie z nich przywozi się punkty.
Na pewno fajnie przywozi się punkty z wyjazdów, ale uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy zrobić z naszego stadionu niezdobytą twierdzę. Wszyscy muszą wiedzieć, że tutaj naprawdę będzie ciężko wyszarpać jakiekolwiek punty i jeśli dodamy do tego „oczka” zdobyte na wyjeździe, to na pewno każdy będzie zadowolony.
Długo rozmawiałeś z trenerem Broszem przed podpisaniem kontraktu? Musiał Cię on przekonywać, abyś chciał kontynuować karierę w Kielcach?
To nie była długa rozmowa. Większe problemy był z tym, że nie do końca było wiadome, czy Cracovia wyrazi zgodę na moje odejście. Udało im się jednak ściągnąć nowego defensora. Pod koniec obozu rozmawiałem z trenerem Zielińskim, który normalnie powiedział mi, że będę miał mniejsze szanse na grę i jeśli będę miał okazję iść i walczyć o pierwszy skład, to on nie będzie robił żadnych przeszkód. To była zwyczajna, bardzo szczera i męska rozmowa. Zaraz po niej zadzwoniłem do Kielc i poinformowałem o tym, że jest zielone światło ze strony Cracovii.
Gdzie na boisku widzi Cię trener Brosz? Na boku obrony czy raczej na środku defensywy?
Mogę zagrać i na prawej stronie i na środku obrony. Ostatnio głównie występowałem w środkowej strefie, choć wcześniej w Zagłębiu praktycznie cały czas występowałem na prawej. Dla mnie to nie ma znaczenie. Będę grał tam, gdzie trener uzna to za stosowne i zrobię wszystko, aby go nie rozczarować.
A jak Ty postrzegasz Koronę Kielce jako de facto człowiek ciągle z zewnątrz? Przed sezonem mówiło się, że będzie to główny kandydat do spadku, a liga jednak zweryfikowała te opinie.
Każdy mówił, że Korona będzie walczyć rozpaczliwie o utrzymanie. Od początku jednak pokazywała ona grą i zdobyczą punktową, że jest to bardzo fajny zespół z ciekawymi zawodnikami, których świetnie poukładano taktycznie. Przyjeżdżając tutaj przekonałem się, że moje spostrzeżenia są prawdziwe, bo zastałem naprawdę świetny zespół, w którym panuje spora rywalizacja. Cieszę się, że jestem tutaj i liczę, że szybko się wkomponuje w drużynę.
O co planujecie grać w tej rundzie? Do końca sezonu zasadniczego pozostało siedem kolejek, a wasza strata do pierwszej „ósemki” nie jest zbyt duża, choć równie niewiele brakuje wam do strefy spadkowej.
Może nie stawiajmy sobie żadnych konkretnych celów, ale skupmy się na każdym kolejnym meczu. Musimy zawsze grać o zwycięstwo, aby to osiągnąć będziemy musieli do każdego spotkania solidnie się przygotowywać i ciężko pracować na boisku. Nie ma, co potrzeć w przyszłość ani zastanawiać się, co byłoby gdyby… Będzie dobrze, jeśli będziemy solidnie trenować i punkty się pojawią.
Rozmawiał Wojciech Staniec
fot. Mateusz Kępiński (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze