Wygrywać zawsze jedną bramką? Niech tak będzie!
W końcówce starcia Polski z Macedonią wydawało się, że nasza drużyna ma zwycięstwo już w kieszeni. Podopieczni trenera Michaela Bieglera prowadzili czterema bramkami. Jednak w półtorej minuty stracili trzy bramki... a Macedonia miała nawet piłkę na remis.
- Taki jest sport. Jeżeli robi się łatwe błędy, to przeciwnik to wykorzystuje. Nie można nikogo obwiniać, bo na boisku jest siedmiu zawodników. Razem wygrywamy i razem przegrywamy – ocenił Michał Jurecki.
Polacy mogą być zadowoleni ze zwycięstwa. Jednak ich gra nie wyglądała jeszcze tak jakby sobie tego życzyli. - W pierwszej połowie było sporo nerwowości. Mieliśmy sporo klarownych sytuacji, których nie wykorzystaliśmy. Stąd taki wynik do przerwy. Jednak wygraliśmy i mamy dwa punkty, ale do poprawy musi być końcówka w naszym wykonaniu. Nie możemy roztrwonić cztero-bramkowej przewagi w półtorej minuty. Dobrze, że się skoncentrowaliśmy w samej końcówce. Mamy nadzieję, że na kolejny mecz wyjdziemy jeszcze bardziej zmobilizowani i zmotywowani – przyznał Rafał Gliński.
Cichym bohaterem tego meczu był Adam Wiśniewski. Skrzydłowy wykonał katorżniczą pracę w obronie. Zdobył też dwie bramki. - Bardzo się obawialiśmy tego meczu, bo jeszcze nigdy nie wygraliśmy z Macedonią. Do 40. minuty goniliśmy wynik. Później znów był remis. Wyszliśmy na prowadzenie... następnie w minutę straciliśmy trzy bramki. Trudno. Najważniejsze są dwa punkty. Możemy wygrywać zawsze jedną bramką. Niech tak będzie – powiedział skrzydłowy.
Polska odczuwa już skutki turnieju. - Jestem troszkę zmęczony. Dużo nas kosztował pierwszy mecz, ten drugi także. Musiałem spędzić dużo czasu na boisku. W końcówce mieliśmy na szczęście troszkę mieliśmy więcej energii niż Macedończycy – zakończył Michał Jurecki.
Z Krakowa Wojciech Staniec
fot. EHF