Rutkowski: Kupca namierzyliśmy już w grudniu. Pracował w firmie robiącej kanapki
Po 8-letnich poszukiwaniach w końcu zdołano zatrzymać Piotra Kupca, podejrzanego o zabójstwo kibica Korony Kielce, Karola Piróga. Krzysztof Rutkowski, organizator piątkowej konferencji prasowej przekonuje, że jego biuro detektywistyczne już pod koniec zeszłego roku miało informacje na temat pseudokibica Wisły Kraków, lecz procedury, które pojawiły się w trakcie próby zatrzymania poszukiwanego, uniemożliwiły jego natychmiastowe aresztowanie.
- Brytyjska policja twierdziła, że to polscy funkcjonariusze przekazali wieści dotyczące pierwszego, pomyłkowo zatrzymanego Piotra Kupca. Na początku grudnia 2015 roku otrzymaliśmy informacje dotyczące prawdziwego Kupca. Przebywał w małej miejscowości około 100 km od Londynu. Był zatrudniony w firmie, która robi kanapki - mówi Rutkowski.
Detektyw nie ukrywa, że działania funkcjonariuszy z Wysp Brytyjskich pozostawiały w jego odczuciu wiele do życzenia. - Wspólnie z brytyjską policją podjęliśmy działania. Na miejscu była pani Maja Plich, która także jest detektywem i współpracuje z naszym biurem. To ona zawiadomiła policję, której przekazała informacje. Mundurowi w pierwszej fazie zachowali się mało profesjonalnie, ponieważ podjechali radiowozem policyjnym pod bar kanapkowy, gdzie chcieli zatrzymać Piotra Kupca - opisuje.
- Kiedy zgłaszałam sprawę, informowałam o tym, że Piotr Kupiec to groźny przestępca. Wiedzieliśmy od jego znajomych, że jest niebezpieczny, nerwowy i osoby przebywające w jego otoczeniu bały się go. Mimo to, gdy policjanci przyjechali na miejsce, to jeden stanął przy głównym wejściu, zaś drugi przy kolejnych drzwiach. Nie mając broni stwierdzili, że tak będą zatrzymywać podejrzanego... Kiedy doradzaliśmy, aby tego nie robili, stwierdzili, aby nie wydawać im poleceń. Stanęli na jego oczach - komentuje obecna na sali detektyw, Maja Plich.
Największym problemem w ujęciu podejrzanego okazał się europejski nakaz aresztowania, który wygasł wraz z zatrzymaniem niewłaściwego Piotra Kupca w lipcu poprzedniego roku. - Pojawił się problem, ponieważ nakaz, który był wystawiony w związku z poszukiwaniem podejrzanego... wygasł. Policjanci brytyjscy nie mogli podjąć żadnego ruchu. Wtedy skontaktowałem się z oficerem dyżurnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, któremu przekazałem pełne informacje. Był on bardzo zaangażowany, za co chciałbym mu teraz mocno podziękować. Podał mi numer europejskiego nakazu aresztowania. Na miejscu go przekazano, lecz Maja poinformowała mnie, że takowego nakazu nie ma - twierdzi detektyw.
- Skontaktowałem się z biurem współpracy międzynarodowej policji w Komendzie Głównej z pytaniem co się dzieje. Wtedy policjantka przekazała mi wiedzę, że niestety w tym momencie Piotr Kupiec jest jedynie poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu - tłumaczy Rutkowski.
Detektyw przyznaje, że były to dla niego bardzo zaskakujące wieści. - Jak to? Mamy poszukiwanego przestępcę, a nie możemy podjąć żadnych realnych działań w związku z jego zatrzymaniem? Biuro zaprzestało kolejnych działań, ponieważ gdyby nasi agenci zatrzymali podejrzanego i przekazali go w ręce brytyjskiej policji, to mieliby z tego tytułu poważne konsekwencje. Zatrzymaliby osobę bez jakiejkolwiek podstawy prawnej - komentuje Rutkowski.
- Wskazaliśmy prawdziwą osobę, przedstawiliśmy informację policji brytyjskiej. Na podstawie tego przekazałem również informacje oraz zdjęcie Kupca funkcjonariuszowi Komendy Wojewódzkiej Policji, który zajmował się poszukiwaniem podejrzanego. Nasze biuro czekało wtedy na dalszy rozwój sytuacji związany z jego zatrzymaniem - wyjaśnia Rutkowski.
- Współpraca policji polskiej i brytyjskiej stoi pod dużym znakiem zapytania. Ta współpraca, o której tak doskonale wypowiadał się pan Ciarka (Mariusz - rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie - przyp. red.), musi ulec pewnej weryfikacji, ponieważ wprowadza państwa w błąd - uważa szef biura detektywistycznego.
I kontynuuje: - Dlaczego o tym nie poinformowaliśmy wcześniej? Gdybyśmy powiedzieli, że go namierzyliśmy i wiemy gdzie pracuje, to natychmiast by zniknął. Nie mieliśmy jednak podstaw prawnych. Znacie kulisy całej akcji i bardzo dziwne jest to, jakim cudem doszło do wygaśnięcia... Bez jakichkolwiek konsekwencji ten człowiek mógł podróżować po całej Europie... O czym być może nie wiedział.
Rutkowski wspomina, że podczas poszukiwania Kupca rozmawiał z rodziną poszukiwanego. - Po pierwszej akcji z tzw. fałszywym zatrzymaniem Piotra Kupca, zgłosili się do mnie bracia prawdziwego podejrzanego, z pytaniem czy to on. Odpowiedziałem, że nie - mówi detektyw. - Jednak dodałem, że niebawem złapiemy i jego. Tak się też stało - podsumowuje.
fot. materiały operacyjne biura Rutkowski
Wasze komentarze
To że dostanie min 25 lat jestem przekonany.
Nareszcie stała się sprawiedliwość chociaż to Karolowi życia nie zwróci....