Na przerwę powinniśmy schodzić z trzema bramkami. Potem było już zupełnie inaczej…
Korona Kielce po raz kolejny nie zdobyła kompletu punktów przed własną publicznością. Fatalną serię przedłużyła porażka kielczan z warszawską Legią. - Nikt nie miałbym żadnych pretensji, gdyby pierwsza połowa skończyła się wynikiem 3:1, bo tak naprawdę bramka dla Legii to była ich pierwsza dobra sytuacja, którą wykorzystali. Druga część meczu była już niestety diametralnie inna - ocenia Łukasz Sierpina.
- Nie wiem, czego nam zabrakło po przerwie. Może trochę koncentracji w defensywie? Szybko straciliśmy drugą, a co za tym poszło trzecią bramką. Przegraliśmy mecz, a powinno być remisowo lub nawet korzystniej dla nas - dodaje skrzydłowy.
Pojedynek z Legią był szczególny dla Sierpiny, który zdobył w nim swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie. - Myślę, że radość byłaby większa, gdybyśmy ten mecz wygrali. Chociaż tyle, że strzeliłem tą pierwszą bramkę, ale nie do końca się cieszymy, bo spotkanie przegraliśmy - wyjaśnia pomocnik.
Pojedynek z Legią był ostatnim meczem Korony Kielce przed przerwą. - Początek rozgrywek mieliśmy fajny, potem nastał lekki przestój. Końcówka zaś, mimo tego, że przegrywaliśmy, to nie wyglądała źle. Nie zdobywaliśmy w niej zbyt wiele punktów, ale graliśmy naprawdę fajnie - wyjawia piłkarz.
Żółto - czerwoni w dwudziestu jeden spotkaniach zdobyli dwadzieścia jeden punktów. - Nie jest to ani dużo ani mało. Wiadomo, jaki jest ścisk w tabeli. Kończymy na jedenastym miejscu i musimy się zabrać do pracy w kresie przygotowawczym i na wiosnę zdobywać punkty - twierdzi skrzydłowy.
Dla niego samego runda była niezwykle udana. - Grałem regularnie i utrzymałem miejsce w składzie. Szkoda tylko, że w końcówce rudny straciliśmy sporo punktów, bo początek ligi pokazał, że możemy walczyć z najlepszymi. Nadal to pokazujemy, ale ta ostatnia faza wypadła słabiej - kończy Sierpina.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze