Brosz: Serce boli takie mecze przegrywać. Ale kibice rewelacyjni
- Ciężko jest po tym spotkaniu znaleźć zawodnika, który by nie zagrał nawet nie na 100, ale 120 proc. Serce boli takie mecze przegrywać - powiedział trener Korony Kielce, Marcin Brosz. Zgoła odmienny nastrój jest w ekipie mistrza Polski. - Wynik był do końca niepewny - przyznał opiekun „Kolejorza”.
Jan Urban (trener Lecha): - Po pierwszej sytuacji stworzonej przez Koronę, kiedy to piłka trafiła do Przybyły, mogliśmy przegrywać [piłka trafiła wtedy w słupek - red.]. Grałoby nam się wówczas na pewno trudniej. W pierwszej połowie obie drużyny miały swoje sytuacje, różnie to się mogło ułożyć. Strzeliliśmy bramkę i w drugiej połowie mieliśmy okazje, aby zamknąć mecz. Korona w tej części spotkania już tylu sytuacji nie miała. Poza główką Dejmka, po rzucie rożnym, i jeszcze jedną okazją bramkową. My byliśmy groźni po kontratakach - strzałach Dawida Kownackiego i Dariusza Formelli. Wcześniej bliski strzelenia gola był też Maciej Gajos. W tym meczu nie mogliśmy zrobić tylu rotacji w składzie, co zwykle. Wcześniej zdarzało się nam robić nawet i osiem zmian.
1:0 to był wynik do końca niepewny, ale wiemy, jaka jest polska liga. Jak trudno gra się z kimkolwiek, na jakimkolwiek terenie. Dalej podtrzymujemy naszą passę i to cieszy.
Marcin Brosz (trener Korony): - Chciałem przede wszystkim podziękować kibicom, bo atmosfera była rewelacyjna. Kielce dają sygnał, że chcą piłki, i to piłki na wysokim poziomie. Musimy temu sprostać. Bo zapotrzebowanie jest potężne.
Gramy, walczymy, ale wynik jest niekorzystny dla nas. Ciężko jest jednak po tym meczu znaleźć zawodnika, który by nie zagrał nawet nie na 100, ale 120 proc. Od pierwszej do ostatniej minuty było pełne zaangażowanie. Było też trochę niefarta, bramka po rykoszecie... Wiedzieliśmy, że kluczem będzie pierwszy gol. Martwi to, że nie wygrywamy kolejnego meczu, ale to kwestia czasu aż będziemy strzelać bramki. Dziś mieliśmy sytuacje po stałych fragmentach gry. Na wizji ponoć mówiono, że Dejmek był faulowany w polu karnym. Serce boli takie mecze przegrywać. Przez 90 minut nie było złego słowa na zespół.
Zbyszek Małkowski już ostatnio grał na środkach farmakologicznych. Dziś podjęliśmy decyzje, że mija się to z celem. Dalsza gra mogłaby spowodować, że wypadłby na dłużej. Był z nami na ławce, w razie konieczności braliśmy pod uwagę, że mógłby wejść.
Wasze komentarze
Są pozycje na których nie ma konkurencji i grają niestety piłkarze bardzo słabi.
Pomysł prezesa Paprockiego i Bilskiego nie do końca mnie przekonywuje. Granie zdolną młodzieżą jak najbardziej tylko, że jest jeden wielki problem - takiej tu nie widzimy.
Pod koniec grudnia ustalenie budżetu na przyszły rok - czyli coroczny cyrk.
Wszyscy wiemy ,że tylko zmiana właściciela Klubu może zapobiec niestety spadkowi di I-ligi .
Po prostu brakuje szczęścia.
Ale chłopaki walczą i za to brawa.
Moim zdaniem zmiany nie zdały egzaminu.
Jednak Pawłowski i Sierpina lepiej się prezentowali niź ich
zmiennicy.
Sierpina zagrał chyba najlepszy mecz w karierze.
Niebywały progres.
Može w Cracovii będzie przełamanie.
1) Marnizna pseudo pilkarzy
2) Brak pomyslu i taktyki dla zespolu ze strony trenera Brosza ( 4 mecz przegrane i najprawdopodobniej dwa nastepne ) i przerwe zimowa bedziemy konczyc na dnie tabeli
3) Amatorstwo zarzadu wraz z wielkim wizjonerem dyr. sportowym:
- zero wzmocnien i oslabienie zespolu w letniej przerwie,
- brak stanowczego podejscia do zawodnikow i trenera (w tym zwolnienia) za beznadziejne wyniki.
Najlepiej mozna to podsumowac slowami komentatora meczu ze pilkarzom Korony brakuje jakosci.
dawno, a moze nawet nigdy Koronka nie miala tak dobrego trenera jak teraz mamy. Brosz jest naprawde cudotworca - z takim szrotem ugral juz tyle pkt ze pelen podziw, jakby on byl trenerem w czasach r. wieczorka bilibysmy sie o majstra,
mimo tej miernoty co jest w zespole, ostatnie dziady, uposledzeni kopacze ta gra momentami nawet wyglada, ja osobiscie uwazam ze mamy trenera a nie mamy zespolu
Po Boligłowie to chociaż filmik promujący jego "umiejętności" pozostał, Kiercz musi się mocno postarać!
- znał przedmeczowe założenia dla drużyny (dla kibica istotne jest tylko - wygrać, nie stracić bramki, strzelić samemu)
- znać zadania jakie każdemu z piłkarzy drużyny stawia trener i o tych zadaniach wie cała drużyna
- choć trochę rozumieć na czym polega gra zespołowa
dopiero wówczas zrozumiesz, dlaczego to pomocnik w tej strefie ma atakować (wracać za napastnikiem przeciwnika), a obrońca się cofa pod bramkę bez ataku na przeciwnika; jaką strefę ma kryć każdy z zawodników... no i zrozum, że w drużynie przeciwnej nie sami kibice grają, ale też wartościowi przeciwnicy. Możliwe jednak, że to pojąć już za wiele dla "zawodowych blogerów-znawców" stanowi. A piłkarze na szczęście nie czytają Waszych wpisów...; jadą po Grzelaku, który o ile wiem, nie grał w sobotę; Sylwestrzakowi ponoć ślub przeszkodził- a ten dopiero w czerwcu 2016.... i tyle o tych specjalistach od krytyki
- kryć linię końcową
- cofać się do brami, kiedy rywal wchodzi w jego strefę
Mistrzuniu taktycznych założeń - odpal sobie na spokojnie powtórkę. Widać tam jak na dłoni jaki błąd robi Kiercz.
1. na początku akcji bramkowej fina kryje Dejmek, ale potem następuje przekazanie.
2. Po tym jak fin dograł do Douglasa Kiercz poleciał pod linię końcową zostawiając tym samym pół pola karnego bez asekuracji.
3. Nie wiem na jakich szkoleniach uczą, że jak rywal wchodzi w pole karne to trzeba od niego uciekać a nie go atakować. Kiercz zostawił mu mnóstwo wolnego miejsca, gdyby zamiast dwóch kroków w tył zrobił jeden w stronę lechity być może udałoby mu się ten strzał zablokować, przez tzw. skrócenie kąta. Piłka po strzale przeszła mu po kolanie, gdyby był metr bliżej to zamiast rykoszetu byłby blok i udana akcja obronna.
Gdyby w drużynie rywali grali kibice, Kiercz by się na nich nadawał. Ale że grają ludzie mający większe pojęcie niż Ty, to występ przeciw nim jest dla niego wyzwaniem, któremu niestety nie podołał. Nie tylko w tej ale też w kilku innych jeszcze akcjach rywali wyglądał, jak dziecko we mgle. Tylko nonszalacja Kownackiego sprawiła, że jego inny indywidualny popis nie skończył się stratą drugiego gola. Jak sam wspomniałeś, futbol to gra zespołowa i na sukces pracuje cała drużyna, niestety czasem ich wysiłek niweczy jednostka, tak jak w tym przypadku Kiercz.
Zachęcam do artykułu weszło z bardzo pozytywną oceną występu Korony, z małym wyjątkiem i tu cytat: "Gdybyśmy nie znali sytuacji finansowej Korony, skrytykowalibyśmy ją też za skąpstwo w kwestii Wilusza. Ale znamy. Występ zastępującego go Kiercza przez grzeczność przemilczymy."
Zachęcam do artykułu weszło z bardzo pozytywną oceną występu Korony, z małym wyjątkiem i tu cytat: "Gdybyśmy nie znali sytuacji finansowej Korony, skrytykowalibyśmy ją też za skąpstwo w kwestii Wilusza. Ale znamy. Występ zastępującego go Kiercza przez grzeczność przemilczymy."