Co to była za walka! Co to była za defensywa! Vive zagrało świetnie i pokonało Vardar Skopje!
Miał być rewanż za pogrom w Skopje i... Był! Dzięki kapitalnej postawie w defensywie i równie dobrej w ataku, mistrzowie Polski mogli świętować zdobycie kolejnych dwóch punktów w tym sezonie Ligi Mistrzów. W sobotnie popołudnie zawodnicy Vive Tauronu Kielce pokonali w Hali Legionów drużynę Vardaru 23:20 i było to zwycięstwo, na które gospodarze zasłużyli w każdym elemencie gry!
Raptem 16 bramek zobaczyli kibice w pierwszej połowie. To w najlepszy sposób obrazuje, jakiego rodzaju było to spotkania. Jeżeli ktoś liczył na dużą ilość efektownych bramek – mógł się czuć zawiedziony. Ale z pewnością taki się nie czuł, bo było to starcie niesamowite. To był pokaz ogromnej walki, determinacji, świetnej obrony i genialnych umiejętności bramkarskich.
Najważniejsze jest jednak to, że zdecydowanie lepiej na parkiecie spisywali się zawodnicy Vive Tauronu Kielce. Gospodarze korzystniej prezentowali się w ataku, ale przede wszystkim kapitalnie radzili sobie w obronie. Wszyscy – bez wyjątku. Liderem był Michał Jurecki, ale pozostali dotrzymywali mu kroku. Nawet Mateusz Kus, najczęściej krytykowany w ostatnich tygodniach.
Do tego należy doliczyć Sławomira Szmala, który był przeszkodą trudną do przejścia. Przez pierwsze 17 minut kielczanie stracili tylko dwie bramki (!), w czym ogromna zasługa „Kasy”. Potem przez kolejnych 6 minut zawodnicy Vardaru trafili do siatki tylko raz...
Niestety, w 23. minucie Vive otrzymało cios, po tym, jak... cios rywalowi zadał Kus. Obrotowy trafił w twarz Sergeia Gorboka, za co sędziowie pokazali mu czerwoną kartkę. W opinii wielu obserwatorów, była to jednak zbyt dotkliwa kara. Wcześniej zresztą arbitrzy kilka razy mylili się na niekorzyść żółto-biało-niebieskich.
Ich postawa nie przeszkodziła jednak graczom Talanta Dujszebajewa i ci schodzili do szatni na przerwę z czterobramkową przewagą. A gdyby nie pudło Tobiasa Reichmanna i zagapienie obrony w końcówce, ten wynik byłby jeszcze lepszy.
Po przerwie publiczność oglądała dosyć wyrównany pojedynek, choć oczywiście ze wskazaniem na Vive. W dalszym ciągu gra była często przerywana przez sędziów, ze względu na dużą ilość przewinień (pierwsza połowa trwała przez to ponad 50 minut!). Kielczanie doskonale jednak radzili sobie na boisku, nieustannie prezentując dobrą grę w defensywie i wykorzystując swoje okazje w ataku.
Z każdą minutą na parkiecie robiło się coraz więcej miejsca, co wpływało na ilość zdobytych bramek z obydwu stron. Coraz korzystniejszy dla Vive robił się też wynik. O jego poprawę dbał przede wszystkim kwartet „środkowych” – Michał Jurecki, Krzysztof Lijewski, Uros Zorman i Julen Aginagalde. To oni byli motorem napędowym mistrzów Polski i to oni najczęściej zachwycali na boisku.
Słabiej za to prezentował się Karol Bielecki – być może rozkojarzyła go oprawa kieleckich kibiców (genialna!), której jednym z bohaterów był właśnie „Kola” (patrz niżej).
Vardar próbował coś wskórać, kilka razy Macedończykom udało się przechytrzyć defensywę i Szmala, ale goście w żaden sposób nie potrafili zbliżyć się do wyniku remisowego. Kielczanie cały czas utrzymywali bezpieczną, 6-7-bramkową przewagę. Przez to druga odsłona spotkania była znacznie mniej emocjonująca.
Zamiast tego, mieliśmy doskonałą lekcję handballa – Vive udowodniło, jak należy szybko pozbawić przeciwnika złudzeń, a potem spokojnie, z każdą minutą, konsekwentnie „dobijać” go na boisku. Na plus gości ze Skopje należy zaliczyć, że nie poddawali się i do końca walczyli o jak najlepszy dla siebie wynik. Choć pewnie mieli świadomość, że tak dobrze dysponowanych gospodarzy, tego dnia po prostu pokonać się nie da.
Ale stratę udało im się nieznacznie zniwelować, bo ostatecznie spotkanie zakończyło się 3-bramkową wygraną Vive.
Następny mecz Vive - rozgrywany w ramach PGNiG Superligi – już we wtorek, u siebie z Gwardią Opole (godz. 18.30). Na kolejny mecz w Lidze Mistrzów będziemy musieli poczekać do przyszłej soboty, 5 grudnia, gdy Vive na wyjeździe zagra z FC Barceloną (godz. 18.30).
Vive Tauron Kielce – Vardar Skopje 23:20 (10:6)
Vive: Szmal – Jurecki 5, Reichmann 1, Chrapkowski, Kus, Aguinagalde 3, Bielecki, Jachlewski 1, Strlek 2, Lijewski 3, Buntić 3, Zorman 1, Cupić 4
Vardar: Milić – Stoilov, Lacković, Brumen 1, Toskić, Manaskov, Manqueda, Dujszabajew 1, Abutović, Lazarov, Cindrić 2, Dibirov 4, Gorbok 5, Shishkarev 2, Marsenić 5
Kary: 6 min - 6 min
"To tylko kilku przez nas wyróżnionych, szacunek dla wszystkich zasłużonych"!Vive - Vardar NA ŻYWO! ---> https://www.cksport.pl/relacjaNaZywo?id=132
Posted by CKsport.pl on 28 listopada 2015
Wasze komentarze
p.s. Sedziowie za to co robili powinni być dożywotnio odsunięci od piłki ręcznej. Totalnie nie panowali na boisku, gubili się jak dzieci we mgle. Szczytem szczytów było oddanie piłki Vardarowi, gdy ich zawodnik sam się poślizgnął i zgubił piłkę. Zamiast naszej kontry, był atak Vardaru, 2 minuty dla Lijka... DRAMAT!!!
Może wyślijmy setki maili do EHF. Podobne gwizdanie z Barceloną... obie pary sędziowskie trzeba opisać w mailach. Klub niech zmontuje filmik z błędynimi decyzjami obu par, umieści na YT i będziemy słać link do EHF....
Tercet to chyba 3 osoby a nie 4?
PS. Ty ze swojej pracy nigdy tyle nie zarobisz ile on z "sortowania gaci", wiec troche szacunku matolku.