Atmosfera w Hali Legionów to dla nas ogromny zastrzyk energii
W najbliższą sobotę podopieczni Tałanta Dujszebajewa rozegrają przed własną publicznością ostatnie tegoroczne spotkanie w Lidze Mistrzów. Ich rywalem będzie Vardar Skopje, który w tym sezonie wygrał już z mistrzami Polski. Pierwszy mecz pomiędzy obiema drużynami zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Macedończyków 34:24. Kielczanie wierzą jednak, że kibice zgromadzeni w Hali Legionów pomogą im w odniesieniu piątego w tej kampanii zwycięstwa.
- Najważniejsze, że teraz gramy w domu przed naszymi kibicami. Atmosfera w Hali Legionów to dla nas ogromny zastrzyk energii. To bardzo motywujące, kiedy widzimy jaki klimat potrafią zgotować nam nasi fani. Ta pomoc może być decydująca w sobotnim starciu - uważa rozgrywający Vive, Uros Zorman.
Jednym z architektów wysokiego zwycięstwa w Skopje był rozgrywający Vardaru, Siergiej Gorbok, który w całym spotkaniu rzucił aż osiem bramek. - Powinniśmy skupić się głównie na poprawie swojej gry. W tamtym spotkaniu to on był świetny na rozegraniu, ale ta drużyna ma w swojej kadrze dużo więcej klasowych graczy. Jeżeli my nie będziemy dawali wrzucać sobie łatwych bramek to wyeliminujemy nasz największy mankament ze Skopje - twierdzi Słoweniec.
- Musimy poradzić sobie z obroną Vardaru i uważać na ich szybkie kontry, bo właśnie w ten sposób zdobywają najwięcej bramek. Jeżeli podejdziemy do tego meczu z chłodną głową w ataku i popełnimy niewiele błędów w defensywie, to na pewno będzie nam zdecydowanie łatwiej - dodaje 35-latek.
Duży spokój panuje w szatni mistrzów Polski. Mimo dziecięciobramkowej porażki w Skopje, kielczanie z dużym spotkaniem pochodzą do sobotniego starcia. - Nie ma sensu przesadnie motywować się przed tym starciem. Wtedy tylko łatwiej będzie popełnić prosty błąd i będą się one częściej przytrafiać. Skupiamy się tylko na dwóch punktach i to one są najważniejsze - mówi Zorman.
- Jeżeli chcemy zakończyć grupę co najmniej na drugim miejscu, to musimy w sobotę wygrać. Jak dla mnie może zakończyć się choćby różnicą jednej bramki, oby tylko na naszą korzyść - podsumowuje rozgrywający Vive.
fot. Patryk Ptak