Na boisku było dużo stresu. Za wiele nie pamiętam
Mecz rozgrywany dwa dni po ciężkim spotkaniu w Lidze Mistrzów, a zarazem pojedynek przeciwko ostatniej drużynie PGNiG Superligi był świetnym momentem do wprowadzenia na parkiet kieleckiej młodzieży. W jej gronie znalazł Filip Fąfara, który w swoim debiucie zdobył trzy trafienia. - Cieszy mnie przede wszystkim to, że wystąpiłem. Drugi radosny aspekt, to że udało mi się rzucić kilka bramek. Już sam debiut był rewelacyjną sprawą, a zdobyte trafienia to bardzo miły dodatek do całości - mówi po swoim pierwszym meczu w najwyższej lidze młody rozgrywający Vive Tauronu Kielce.
Na parkiecie widać było, że doświadczeni mistrzowie Polski ciągle podpowiadają swoim młodszym kolegom, jak ustawiać się w obronie. - Na każdym treningu oraz meczu mogę liczyć na wsparcie i cenne wskazówki od chłopaków. Fajnie, że jako mało doświadczony gracz mogę zyskiwać od nich pomocne rady. Zostałem bardzo dobrze przyjęty w szatni, tak jak każdy z drugiej drużyny, kto dostał szansę treningów z pierwszym zespołem. Nie ma mowy o jakimś innym traktowaniu - tłumaczy Fąfara.
Zawodnik z rocznika '96 przedstawia, że debiut w pierwszej drużynie był dla niego bardzo stresującym przeżyciem. - Na boisku było dużo stresu. Za wiele nie pamiętam. W poniedziałek dowiedziałem się, że wystąpię w spotkaniu przeciwko Stali i nie ukrywam, że te dwa dni były dla mnie bardzo stresujące - twierdzi 18-latek.
- Po zdobyciu pierwszego trafienia myślałem tylko o tym, żeby wrócić jak najszybciej do obrony i spisać się tam jak najlepiej. Dopiero teraz powoli dochodzi do mnie to, że zagrałem w Superlidze i to w takim zespole jak Vive - kontynuuje.
Pierwsze trafienie Fąfary nastąpiło po jego odważnej decyzji i oddaniu mocnego rzutu z drugiej linii - niczym doświadczony zawodnik. - Graliśmy w przewadze, dostałem piłkę i miałem dwie możliwości: podania do Manuela [Strleka - red.] albo oddania rzutu. Zdecydowałem się na to drugie i udało się trafić do bramki - kwituje krótko młody rozgrywający.
fot. Tomasz Fąfara (vtkielce.pl)
Wasze komentarze