Daszkiewicz: Zabrakło nam skuteczności w ataku i zagrywce. Na plus środkowi
Kibice Effectora liczyli, że w spotkaniu z Łuczniczką Bydgoszcz kielczanie zdobędą pierwsze punkty w tym sezonie. W potyczce rozegranej w Dzień Niepodległości górą okazali się jednak gospodarze, którzy zwyciężyli 3:1. - To był na pewno wymagający przeciwnik. Błędy miały miejsce i z jednej, i z drugiej strony. Mniej popełnił ich jednak zespół z Bydgoszczy, w efekcie czego to spotkanie wygrał – ocenia trener drużyny z Kielc, Dariusz Daszkiewicz.
- Nam zabrakło skuteczności przede wszystkim w ataku i zagrywce – dodaje.
Po ostatnim meczu z Lotosem Trefl Gdańsk, szkoleniowiec chwalił m.in. Sławomira Jungiewicza. Kto tym razem zasłużył na pochlebstwa? - Zdecydowanie trzeba wyróżnić obu środkowych – Takvama i Bieńka. Warto do tego dodać jeszcze Michała Kędzierskiego. To były najjaśniejsze punkty w naszym zespole – przedstawia Daszkiewicz.
Porażka z Łuczniczką sprawiła, że Effector pozostaje jedyną drużyną bez punktu w całej PlusLidze. - Znaliśmy sytuację. Jak jesteśmy już szósty rok w PlusLidze, tak nigdy nie udało nam się zwyciężyć w Bydgoszczy. Po raz pierwszy ugraliśmy tu seta. To jednak zdecydowanie za mało, bo gdybyśmy zachowali więcej spokoju w niektórych elementach, to na pewno mogliśmy pokusić się chociaż o punkcik – żałuje trener kieleckiego zespołu.
Już w sobotę w Hali Legionów kielczanie zmierzą się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, która jest notowana dużo wyżej od nich. O przełamanie ponownie będzie więc bardzo ciężko. - Nie można myśleć, że stoimy na straconej pozycji. Inaczej nie warto byłoby w ogóle wychodzić na boisko. Musimy wyjść i walczyć o każdą piłkę, ale zachować przy tym 200% więcej koncentracji niż w tym meczu. Kędzierzyn to zespół budowany po to, żeby grać o mistrzostwo Polski – nie ma wątpliwości szkoleniowiec Effectora.
fot. Mateusz Kępiński
Wasze komentarze