Ciężko trenowałem w drugim zespole. Teraz mogę delektować się grą na boiskach Ekstraklasy
Z pewnością jednym z kluczowych zawodników kieleckiej Korony nie tylko w meczu w Zabrzu, ale i w całym obecnym sezonie jest Zbigniew Małkowski. Doświadczony bramkarz wrócił do gry po ciężkiej kontuzji i półrocznej banicji w rezerwach. - Gdybym nie wierzył, to podczas tego półrocza spędzonego w drugim zespole, nie wiem… Poszedłbym na L4. Mówił, że mnie boli jedno, czy drugie kolano. Ja jednak nie opuściłem ani jednego treningu – przedstawia golkiper żółto-czerwonych.
- Nie patrzyłem na to, czy był śnieg po kolana, sztuczne boisko, błoto czy cokolwiek innego. Ciężko trenowałem, miałem wiarę i dzięki temu mogę się teraz cieszyć grą na boiskach Ekstraklasy – dodaje piłkarz kieleckiej drużyny.
Bramkarz „złocisto-krwistych” nie kryje radości: - Cieszymy się z trzech punktów, a ja osobiście jeszcze tym, że trener zaufał mi po rocznej przerwie i mogę się delektować grą na boiskach Ekstraklasy.
W kilku sytuacjach w starciu z Górnikiem golkiper wykazał się sporym kunsztem między słupkami bramki kielczan. - Szkoleniowcy robią analizy i my dzięki temu wiemy, jak poszczególni zawodnicy spisują się w konkretnych sytuacjach – odnosi się Małkowski.
- Wszyscy dobrze wiemy, że mamy problem ze zdobywaniem bramek. Mecz ułożył się jednak atrakcyjnie, pod naszą grę: pełna defensywa i szybkie kontrataki na Bartka Pawłowskiego czy na Łukasza Sierpinę – ocenia golkiper Korony, dodając: - Próbowaliśmy tego. Na pewno szwankuje nieco mądrzejsza gra i utrzymywanie się przy piłce. „Jovka” [Vlastimir Jovanović – red.], żelazne płuca, oddychał już rękawami, co naprawdę świadczy o tym, że dał z siebie sto procent.
37-latek zapewnia: - Spróbujemy popracować na treningach nad tym, aby dłużej utrzymywać się przy piłce i nie wybijać jej zbyt szybko.
Do znakomitej postawy w delegacji, kielczanie nie potrafią dołożyć tak dobrego spisywania się w Kielcach. - Myślę, że suma szczęścia zawsze równa się zero. Mamy go dużo na wyjazdach, co przekłada się w gorszym stopniu na punktowanie u siebie. Ciężko nam na własnym boisku – odnosi się bramkarz żółto-czerwonych.
Moc Korony tkwi w defensywie. - Nie strzelamy wielu bramek, ale też ich nie tracimy. Mamy to w podświadomości i każdy na pewno bardzo chce. Czasami jednak nie wychodzi – kwituje golkiper, uzupełniając: - Najważniejsze, że potrafimy przełamać pewne trudności. Na przykład tydzień temu nie mógł zagrać Airam, a dzisiaj wszedł i strzelił bramkę.
- Mamy dwa tygodnie do kolejnego meczu, do wyjazdu na żółto-czerwone derby do Białegostoku. Ciężko pracujemy i na pewno będzie dobrze – kończy Małkowski.
Z Zabrza Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Szacun dla calej zalogi, i trenera Brosza. On jest dobrym trenerem. Pozdrawiam wszystkich prawdziwych koroniarzy.
1★9★7★3
Smuci zjazd formy u Cebuli, bo od kilku meczów gra straszną padakę - weź się chłopie do roboty! I spokojnie, zwycięstwa u siebie jeszcze przyjdą. Brawa za walkę!
Smuci zjazd formy u Cebuli, bo od kilku meczów gra straszną padakę - weź się chłopie do roboty! I spokojnie, zwycięstwa u siebie jeszcze przyjdą. Brawa za walkę!
Ale to nie dziwi,bo Jestes falszywym czlowiekiem!!!