Od czasu do czasu zamienimy zdanie o tym, co dzieje się w Koronie
W Termalice Bruk-Bet Nieciecza jest sporo osób związanych niegdyś z kielecką Koroną. Do grona tego należy m.in. Tomasz Foszmańczyk. Pomocnik był piłkarzem żółto-czerwonych w sezonie 2012/13, a w poniedziałek powalczy na Kolporter Arenie o punkty dla drużyny z Małopolski. Czy odczuwa z tego powodu jakieś dodatkowe emocje? - Szczerze mówiąc, na razie nie. Może z każdym kolejnym dniem to się zmieni. Wspominam pobyt w Koronie z sympatią, więc może dlatego nie ma u mnie szczególnego przygotowywania się do meczu. Jest normalnie – mówi zawodnik w rozmowie z naszym portalem.
Dobra postawa żółto-czerwonych w obecnym sezonie jest sporym zaskoczeniem. Czy dla obecnego gracza drużyny z Niecieczy również? - Trochę tak. Oczywiście przed sezonem nikt nie stawiał na Koronę, ale ona kolejny raz potwierdza, że nie można nikogo skreślać przed startem rozgrywek, a nawet w ich trakcie. Jest coś takiego w tym klubie, że w trudnych chwilach potrafi zmobilizować się podwójnie – uważa Foszmańczyk.
- Myślę, że przed sezonem wspólnie z Koroną to właśnie Termalica Bruk-Bet była wymieniana w gronie pewnych spadkowiczów. My patrzymy przede wszystkim na siebie i skupiamy się na każdym kolejnym przeciwniku. Zawsze gramy o trzy punkty – zapewnia piłkarz Termaliki. - Nie inaczej będzie w poniedziałek. Nie znam nikogo, kto jedzie na mecz po to, żeby go przegrać – dodaje.
Foszmańczyk, a także Pavol Stano czy trener bramkarzy, Mariusz Mucharski, stanowią w małopolskiej drużynie grupę osób broniących niegdyś barw Korony. - Nie można tez zapominać o Łukaszu Millerze [masażyście pracującym obecnie w Termalice, a w przeszłości w Koronie – red]. Myślę, że dla niego to będzie mecz wyjątkowy. Od czasu do czasu zamienimy zdanie o tym, co dzieje się w Koronie. Nie chodzi nawet konkretnie o ten tydzień, tylko ogólnie – zdradza piłkarz klubu z Małopolski.
W czym upatrywać mocnych stron żółto-czerwonych i „Słoni”? - Myślę, że obie drużyny tworzą przede wszystkim kolektyw. Nie ma jednej wiodącej postaci. Według mnie, Korona bardzo dobrze przechodzi z obrony do ataku. Mała ilość straconych bramek mówi sama za siebie – przedstawia Foszmańczyk.
„Złocisto-krwiści” czekają na domowe zwycięstwo od lipca, kiedy to na inaugurację rozgrywek pokonali Jagiellonię Białystok. - Statystyki zawsze dają jakiś obraz, ale nie można przesadzać. Każda seria kiedyś się kończy. Oby ta Korony trwała dłużej niż do poniedziałku – kończy były pomocnik żółto-czerwonych.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze