Daszkiewicz: Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej...
Dariusz Daszkiewicz ma przed pierwszym spotkaniem PlusLigi spory ból głowy. Kontuzje jeszcze przed rozpoczęciem sezonu zmuszają szkoleniowca Effectora do korzystania z głębokich rezerw przed prestiżowym spotkaniem ze Skrą. - Na ten moment mam do dyspozycji tylko siedmiu, może ośmiu podopiecznych… Uzupełniamy to czwórką juniorów i mimo tego, że są to bardzo perspektywiczni i ciekawi zawodnicy, to trzeba jednak przyznać, że siatkówka juniorska, a siatkówka seniorska to dwa różne światy - tłumaczy trener kielczan.
Chociaż w okresie przygotowawczym możliwości Effectora były ograniczone, trener dwunastej drużyny poprzedniego sezonu jest zadowolony z osiągniętych rezultatów. - Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. To, co mogliśmy, zrobiliśmy. Myślę, że naszym dużym problemem był fakt, że mieliśmy spore braki kadrowe w tym okresie przygotowawczym, co zresztą dotyczy nas do tej pory. Przed spotkaniem z Bełchatowem ciężko nam zmontować dwie szóstki, aby swobodnie trenować. Jestem jednak zadowolony z tego, co udało nam się wykonać w takich warunkach, jakie były nam dane - mówi szkoleniowiec Effectora.
- Dotychczas okres przygotowawczy był dłuższy i z reguły startowaliśmy w dziewięćdziesięciu procentach optymalnym składem. W tym sezonie przygotowania rozpoczęliśmy z większą liczbą graczy z Młodej Ligi niż z pierwszego zespołu. Przed tygodniem pozyskaliśmy dopiero trzeciego przyjmującego, czwartym graczem na tej pozycji jest na ten moment nasz junior. To było według mnie najcięższe podczas przygotowań, ale taką mamy sytuację i musimy sobie z nią poradzić. Jednak ciężko jednoznacznie określić w jaki sposób będzie prezentowała się nasza drużyna - kontynuuje.
Effector bardzo dobrze spisywał się w przedsezonowych spotkaniach. Trener kielczan podchodzi do tego z dużym dystansem, hamując entuzjazm. - Kompletnie nie powinniśmy patrzeć na mecze sparingowe, bo wiele zespołów grało w zupełnie innych składach, niż będzie występować teraz. Przykładem jest ZAKSA, z którą wygraliśmy w Raciborzu 3:1, ale w ich zespole brakowało pięciu podstawowych zawodników, grających w tym czasie z różnymi reprezentacjami na mistrzostwach Europy. Podobnie było w Olsztynie czy Radomiu. Na pewno te zwycięstwa cieszą, ponieważ zawsze lepiej mecz wygrać niż przegrać, aczkolwiek nie należy wyciągać z nich daleko idących wniosków - twierdzi Daszkiewicz.
Tegoroczna drużyna ma w swoich szykach wielu reprezentantów krajów. Kielczanie, przynajmniej na papierze, tworzą najsilniejszą od kilku lat kadrę Effectora. - Mamy w naszym zespole takich zawodników jak Mateusz [Bieniek – red.], czy Adrian [Buchowski – red.], który grał w kadrze B i był tam podstawowym zawodnikiem, ale mamy też wielu młodych, bardzo ciekawych graczy, którzy w poprzednim sezonie nie mieli wielu szans do gry. Przykładem jest rozgrywający, Michał Kędzierski. On na dobrą sprawę pograł więcej dopiero w kadrze B, bo cały poprzedni sezon sporadycznie pojawiał się na parkiecie - wymienia trener.
- Pozyskaliśmy też Krzyśka Wierzbowskiego, który wiekowo jest wśród nas jednym z najbardziej doświadczonych zawodników, natomiast w ubiegłym sezonie chyba tylko dwukrotnie miał szansę na grę w Gdańsku. Przyszli do nas zawodnicy z pierwszej ligi i dopiero czas pokaże, jak będzie wyglądał ten przeskok poziom wyżej. Dlatego ostrożnie oceniałbym naszą kadrę. Prawdziwą siłę naszego zespołu poznamy dopiero w rozgrywkach ligowych - dodaje.
Zdecydowanie na największą gwiazdę kieleckiej ekipy wyrósł Mateusz Bieniek, który spędził prawie pół roku w pierwszej reprezentacji Polski. Po jego powrocie do Kielc, trener Daszkiewicz postanowił oszczędzić go na początku rozgrywek.- Rozmawiałem z Mateuszem tuż po mistrzostwach Europy. On od razu palił się do treningów, ale wymogłem na nim dłuższą przerwę, bo wiem, że ma za sobą bardzo ciężki okres. Zaledwie kilka dni po zakończeniu ligi zaczął już przygotowywać się do gry w kadrze, gdzie, jak wiemy, był podstawową postacią i rzadko kiedy opuszczał parkiet. Warto zaznaczyć, że bardzo trudne momenty także przed nim, jak mecze PlusLigi oraz turniej eliminacyjny do Olimpiady. Wolałem, aby teraz fizycznie i psychicznie odpoczął od siatkówki - komentuje szkoleniowiec kielczan.
W najbliższych spotkaniach nie zobaczymy na parkiecie również kontuzjowanego Marcina Komendy. Trener nie będzie miał także do swojej dyspozycji Grzegorza Szymańskiego. Daszkiewicz ma jednak pomysł, jak zastąpić nieobecnego atakującego.
- Grzesiek Szymański wróci do treningów co najmniej za cztery tygodnie i niestety podobnie wygląda sytuacja z Marcinem Komendą. Jego absencja również potrwa przynajmniej miesiąc. Na pozycji atakującego trenuje z nami zawodnik z juniorów. Na tej pozycji przygotowywany jest także Mateusz, lub Andreas [Takvam –red.]. Mamy nadzieję, że taka potrzeba nie zajdzie, aczkolwiek musimy być na to przygotowani i istnieje taka ewentualność - stwierdza trener Effectora.
Według szkoleniowca kieleckiej ekipy, ich najbliższy rywal jest drużyną nieco lepszą od tej sprzed roku. - Skra jest bardzo podobna do tej sprzed roku. Zatrzymali w swoim zespole wszystkich zawodników stanowiących o sile zespołu i jest to ich bardzo duży atut. Siatkówka nie lubi licznych zmian. W tym sporcie liczy się stabilizacja. Uzupełnili swoją kadrę o Marcela Gromadowskiego oraz Roberta Milczarka na libero. Na pewno nie jest słabsza, a może troszkę mocniejsza niż rok temu - kwituje Daszkiewicz.
fot. Mateusz Kępiński