Lubawski siądzie do rozmów z kieleckimi przedsiębiorcami. Citko i Roma także zainteresowani
Na środowej konferencji prasowej prezydent Kielc, Wojciech Lubawski, odniósł się do sprawy Korony Kielce po fiasku negocjacji z Andrzejem Grajewskim dotyczących sprzedaży akcji klubu. - Tuż po Wszystkich Świętych rozpocznę rozmowę z tzw. kieleckimi inwestorami. Jest jeszcze pan Citko, znany niegdyś piłkarz, a dzisiaj menedżer. Nie wiem jednak póki co nawet, kogo tak naprawdę reprezentuje. Są też Włosi. Trzy tygodnie temu dostaliśmy potwierdzenie, że nadal wyrażają zainteresowanie Koroną – zdradza włodarz miasta.
Do otworzenia się na nowych oferentów Lubawskiego zmusiła decyzja Grajewskiego, który postanowił nie angażować się w kielecki klub. - Potraktowałem pana Grajewskiego bardzo poważnie. On też tak do tego podszedł. Podejmował już nawet decyzje personalne, kto czym ma zarządzać. Ostatnie nasze spotkanie w poniedziałek było jednak smutne – kwituje prezydent. - Praktycznie przeniósł się już z rodziną do Kielc. On jest emocjonalny, ma taki charakter. Powiedziano o nim wiele rzeczy, nie wszystkie prawdziwe, a niektóre złe – dodaje włodarz miasta.
- Niewątpliwie on jako właściciel Widzewa odniósł największy sukces jeżeli chodzi o Ligę Mistrzów. Żadna drużyna w Polsce nie osiągnęła czegoś takiego, jak wtedy Widzew dzięki niemu. To nie jest ktoś, kto nie zna się na piłce – nie ma wątpliwości Lubawski. - Rozstaliśmy się w zgodzie. On nie może jednak przyjeżdżać do Kielc, jeśli go tu nie chcą – podsumowuje prezydent.
Choć najgłośniej teraz o Grupie Kieleckich Inwestorów Sportowych, a od niedawna przewija się też temat Marka Citki, całkowicie nie umarła kwestia oferty włoskiej Romy. - Oni od początku mówią to samo, tylko nie mogę się z nimi spotkać. Chcą przejąć cały pion sportowy, dawać milion euro co roku i potem wykupić Koronę za półtora miliona euro. To najlepsza propozycja, klub światowej klasy – uważa Lubawski.
Co więc może przyspieszyć rozmowy z przedstawicielami z Półwyspu Apenińskiego? - Trzeba coś podpisać. Miałem kupione bilety do Włoch razem z tłumaczem na chyba 1 sierpnia. Potem jednak podróż nie doszła do skutku. Ale podobno z Włochami tak się robi interesy. Wierzymy, że to się może pomyślnie zakończyć – mówi włodarz Kielc.
Dopóki więc kielecki klub nie znajdzie się w rękach prywatnego inwestora, musi liczyć na miejskie pieniądze. Kiedy ponownie będzie ich potrzebował? - W ramach tegorocznego budżetu na pewno nie. Zobaczymy, jak w przyszłym. Jeżeli nasi kieleccy biznesmeni wyłożą pieniądze, to może nie będzie takiej potrzeby. A jak nie, to trzeba ciągnąć żywot – kwituje prezydent. - Nie ma odwrotu, musimy znaleźć inwestora. To może przeciągnąć się w czasie. Nie udało się z jednym, może uda się z drugim lub trzecim – wierzy Lubawski.
- Koszt funkcjonowania tego klubu został zmniejszony o prawie 5 milionów. To spory wysiłek. I, o dziwo, zawodnicy lepiej grają – przedstawia włodarz stolicy Świętokrzyskiego. - Myślę, że jeśli Korona dalej będzie się tak spisywała jak do tej pory, to przyciągnie więcej chętnych. Najważniejsze, by nie zrobić błędu, przez który klub mógłby przestać istnieć – zaznacza prezydent.
Wasze komentarze
Radni!! Apel do Was! Nie dajcie ciągnąć dalej tej farsy...
P.S. Jestem zagorzałym fanem Korony ale to co robi właściciel to woła o pomstę do nieba.... Trzeba zakręcić kurek z pieniędzmi!
A teraz fakty: najważniejsze zdanie tego bełkotu "A jak nie, to trzeba ciągnąć żywot", które po usunięciu przejęzyczenia brzmi "A jak nie, to trzeba ciągnąć kasę". Innymi słowy - inwestorzy się zmieniają, kibice szczekają, ale Prawdomówny Wojtek i jego karawana jedzie dalej i śmieje się wszystkim w twarz.