Mnie pękła głowa, a jemu nic
Korona Kielce wywalczyła sobie punkt w meczu z Wisłą Kraków i to dosłownie. Rozbiciem głowy po jednym ze starć z rywalem spotkanie z „Białą Gwiazdą” okupił kapitan żółto-czerwonych, Kamil Sylwestrzak. Jak „Małpa” czuje się po ostatnim gwizdku sędziego? - Normalnie. Mam do siebie pretensje, bo, z całym szacunkiem - mnie pękła głowa, a jemu nic – kwituje obrońca kieleckiego klubu.
- Punkt na Wiśle jest bardzo cenny i go szanujemy. Przede wszystkim cieszymy się z tego, że nie straciliśmy bramki – dodaje Sylwestrzak.
W podobnym tonie wypowiada się stoper „złocisto-krwistych”, Radek Dejmek. - Jesteśmy zadowoleni z tego punktu. W następnym meczu chcielibyśmy powtórzyć to, co robimy na wyjazdach i powalczyć o wygraną – mówi.
- Cieszy to, że zagraliśmy na zero z tyłu, choć najbardziej zadowoleni bylibyśmy z trzech punktów – uzupełnia z kolei „Małpa”.
Mecz w Krakowie był kolejnym, za które dobre recenzje może zebrać duet środkowych obrońców Korony: Maciej Wilusz oraz właśnie Dejmek. - Z każdym kolejnym meczem jesteśmy coraz lepiej zgrani i wiemy, czego od siebie wymagać. Mam nadzieję, że ta współpraca dalej będzie szła do przodu – odnosi się Czech.
Sylwestrzak nie tylko przypłacił potyczkę w Małopolsce urazem głowy, ale i uratował kielczan przed porażką, w jednej z ostatniej akcji meczu wybijając futbolówkę z pustej bramki. - Udało mi się wybić. Akurat stałem tam, gdzie leciała piłka. W czasie meczu nic się nie czuje, bo buzuje adrenalina. Nie pierwszy raz mam coś rozbitego, więc jestem przyzwyczajony – zapewnia kapitan „złocisto-krwistych”.
Z Krakowa Marcin Długosz
fot. Paweł Jańczyk (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze