Karnego nie było. Schowałem nogę pod swoje przyrodzenie
Korona Kielce bezbramkowo zremisowała z krakowską Wisłą. Ważnym ogniwem kieleckiej drużyny był Zbigniew Małkowski. - Ostatnie minuty były konsekwencją tego, że kończyliśmy mecz w dziesiątkę. Wisła miała handicap i chciało to wykorzystać, dlatego zepchnęła nas do głębokiej defensywy. Współpartnerzy musieli więc ratować zespół i wybijali piłkę z linii. My jednak też mieliśmy swoje sytuacje i patrząc całościowo na mecz, to wynik 1:1 byłby zasłużony. - ocenia golkiper.
- Na pewno Wisła może być niepocieszona, ale my umiejętnie się broniliśmy. Trener zrobił też dobre zmiany, chłopcy weszli i pomogli i udało się dociągnąć wynik do końca - dodaje piłkarz.
W końcowym minutach spotkania piłkarze z Krakowa domagali się rzutu karnego. - Ne Legii też upadł i karny był. Spokojnie, ja też nie mogę stanąć na baczność i nic nie robić, bo jesteśmy w polu karnym. Jeśli zawodnik biegnie na mnie i szuka kontaktu, to sorry. Nie mogę stać i biernie się patrzeć. Może, gdybym miał nogę wyciągniętą, to karny by był, ale miałem ją schowane pod swoje przyrodzenie. On szukał karnego, więc sędzia zachował się perfekcyjnie - przekonuje bramkarz.
Podopieczni Brosza podtrzymali serię meczów na wyjeździe bez porażki. - My musimy punktować u siebie. Na wyjeździe wygląda to nie najgorzej, ale wszyscy chcieliby zdobywać punkty na Kolporter Arenie. Musimy się teraz nad tym skoncentrować. Myślę, że trener zmieni taktykę i ona da nam zwycięstwo - kończy Małkowski.
Z Krakowa - Wojciech Staniec
fot. Paula Duda
Wasze komentarze