Plan na sobotę jest bardzo prosty - poprawić błędy i zdobyć dwa punkty
Nie ma czasu na rozpamiętywanie porażki na Węgrzech, ponieważ przed kielczanami stoi już kolejne spotkanie w Champions League. Rywalem będzie Montpellier - zespół, który w ubiegłym sezonie jako jedyny wygrał w Hali Legionów. - Przed nami bardzo trudny przeciwnik. Montpellier to niewygodny zespół, udowodnili nam przed rokiem, że trzeba się z nimi liczyć i być skoncentrowanym - zapowiada kapitan Vive, Grzegorz Tkaczyk.
- Na pewno traktujemy ten mecz jako rehabilitację, ale przede wszystkim potrzebujemy dwóch punktów. Spotkanie na Węgrzech ewidentnie nam nie wyszło. Zagraliśmy po prostu słabe zawody zarówno w obronie, jak i w ataku - kontynuuje 34-latek.
Zawodnicy podrażnieni porażką w pierwszej kolejce ciężko pracują nad poprawą swojej aktualnej dyspozycji. - Na treningach nasza gra wygląda całkiem nieźle. Tym bardziej zaskoczony byłem tym, że w Szeged większość rzeczy nam nie wychodziła, bo wszystkie elementy podczas ćwiczeń zdawały egzamin. Wydawało się, że jesteśmy dobrze przygotowani, a tu przyszła niemiła niespodzianka. Mimo tego sądzę, że jesteśmy w dobrej formie i przed meczem z Montpellier będziemy bardzo zdeterminowani - ocenia Tkaczyk.
Głównym problemem na Węgrzech był środek obrony żółto-biało-niebieskich. Skrzętnie wykorzystywał to Dean Bombac, który rzucił w niedzielnym meczu aż jedenaście bramek. - Praca obronna była generalnie naszym głównym celem na treningach i pracowaliśmy nad tym bardzo żmudnie. Zawodnik Motpellier, Diego Simonet, podobnie jak Bombac jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie napsuł nam bardzo dużo krwi, bo rzucił chyba jedenaście lub dwanaście bramek - tłumaczy kapitan Vive.
I dodaje: - To świadczy o klasie tego zawodnika. Jest bardzo szybki i posiada niezwykle silny rzut z podłoża. Bardzo dobrze idzie jeden na jeden, więc między innymi na nim będzie skupiona nasza uwaga.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa doskonale pamiętają ubiegłoroczny dwumecz z Francuzami w 1/8 Ligi Mistrzów. - Nawet jeżeli pierwszy mecz u nich wygraliśmy, to u siebie przegraliśmy i w zasadzie sprawa awansu była niepewna aż do ostatnich sekund tego spotkania. Wiemy, jaki jest to zespół i zdajemy sobie sprawę z tego, że będą to bardzo ciężkie zawody - kwituje Tkarczyk.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze