Na Wisłę powrót do sprawdzonej taktyki. Brosz: Zmiany są nieuniknione
Przed Koroną Kielce nowe wyzwanie. W piątek podopieczni Marcina Brosza zmierzą się na wyjeździe z krakowską Wisłą. - Zmiany są nieuniknione. Po odejściu Piotrka [Malarczyka – red.] i przyjściu nowych zawodników, zespół znowu się zmienił. Konsekwencją tego cały czas szukamy optymalnego zestawienia – mówi trener żółto-czerwonych. I zapowiada powrót do systemu 4-5-1. - Ten wariant jest najbardziej prawdopodobny – kwituje.
Kielczanie kończą z rozprawianiem o poniedziałkowej wpadce z Górnikiem Łęczna. - Wiemy, ile emocji ten mecz nam wszystkim dostarczył i jak jest rozpatrywany. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to nie tylko złe strony. Parę zachowań na boisku było pozytywnych. I skupiamy się na tych plusach, bo żeby powtórzyć sukces, trzeba je wyciągać – przedstawia Brosz.
- Oczywiście przed nami bardzo ważne spotkanie. I pod względem sportowym, i takim powiedziałbym emocjonalnym. Musimy być optymalnie przygotowani i zrobić wszystko, żeby ten krótki czas przerwy między meczami wykorzystać na regenerację zawodników – komentuje szkoleniowiec „złocisto-krwistych”.
„Biała Gwiazda” w sobotę urządziła sobie ostre strzelanie w wyjazdowym spotkaniu z Podbeskidziem. Krakowianie wygrali ten mecz aż 6:0. - Wynik z Bielska na pewno pokazuje, że Wisła to zespół silny i mocny, ale my to wiemy. Są tam zawodnicy nietuzinkowi, od lat stanowiący o sile tego klubu czy reprezentacji Polski, ale mamy też swoje atuty i zrobimy wszystko, by szalę zwycięstwa przechylić na swoją korzyść – zapewnia trener Korony. - Przeciwnik jest ważny, analizujemy go, ale w szczególności skupiamy się na swoich zawodnikach – dodaje.
Nie można powiedzieć, że sytuacja zdrowotna w kieleckim zespole jest w zupełności jasna i klarowna. - Paradoksalnie ten mecz z Łęczną przysporzył nam sporo mikro-urazów. Dużo biegaliśmy, a nie było z tego efektów. Wiąże to ze sobą możliwość pojawienia się przeciążeń – informuje Brosz. I kontynuuje: - Robimy wszystko, aby przygotować zawodników do najbliższego meczu i jestem przekonany, że będą w gotowości. Mówię o Sylwestrzaku, Trytce czy Treli, ale tak jak wspomniałem – powinni być gotowi.
Póki co kielczanie nie mają wymiernych korzyści z dwóch z trzech letnich wzmocnień last minute. - Na przykład Wilusz wszedł od razu i można powiedzieć, że się wkomponował. Ale są też zawodnicy, którym zajmie to więcej czasu i muszą mieć nasze wsparcie. Proszę pamiętać, że ściągnęliśmy tych graczy nie tylko po to, by biegali, ale by zmienili oblicze klubu – odpiera trener „złocisto-krwistych”.
- Oni mają wsparcie nasze i zespołu i to przyniesie efekty. Oczywiście, każdy chciałby, żeby to było już, teraz, no ale tak nie jest – dodaje szkoleniowiec. - Zmiana klubu i otoczenia to jedno wyzwanie, a – jak w przypadku Airama – zmiana kraju i stylu życia to drugie. Dobrze wiemy, jak piłkarze na to reagują. Oni będą wchodzili stopniowo i jestem przekonany, że w perspektywie czasu okażą się bardzo ważni – puentuje Brosz.
W spotkaniu z Górnikiem ze słabej strony pokazał się Bartłomiej Pawłowski. - Gdyby on grał tak, jakbyśmy tego wszyscy chcieli, to dzisiaj prawdopodobnie byłby w Lechii i decydował o sile tego zespołu. Wiemy, jakie są pewne konsekwencje. Bartek to bardzo dobry piłkarz i jestem pewny, że każde kolejne spotkanie w jego wykonaniu będzie lepsze – nie ma wątpliwości szkoleniowiec.
- Musi mieć w nas wsparcie. Proszę pamiętać, że przygotowanie mentalne jest tak samo ważne jak fizyczne. Jeżeli zawodnik wie, że jest potrzebny w zespole i drużyna go chce, to się odwdzięcza. Jeżeli natomiast z góry będziemy negować jego zagrania czy nieudane akcje… - dodaje trener i kwituje: - Uważam, że kibice z Kielc będą bardzo zadowoleni z tego transferu. Chcielibyśmy, by nastąpiło to jak najszybciej, natomiast zdajemy sobie sprawę, że może to się rozbić w czasie.
Na pełnych obrotach trenuje już Serhij Pyłypczuk. Kontuzjowany ostatnio Ukrainiec czeka na ponowną szansę pojawienia się na boisku. - To zawodnik, który w naszym zespole ma ogromną charyzmę. Grał w innych ligach, widział inne zachowania i ma pozytywną energię. Jego brak jest widoczny. Ponadto świetnie gra w powietrzu i bez niego jesteśmy mniej groźni przy stałych fragmentach gry. Zobaczymy, czy zagra od początku – mówi Brosz.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze