Trenerze, to chyba jeszcze nie czas. Brosz skarcony za ryzyko
Przed spotkaniem z Górnikiem Łęczna wiele mówiło się o stylu, w jakim Korona Kielce odniesie zwycięstwo nad rywalem z Lubelszczyzny. Nikt bowiem nie przypuszczał, że będący w niezłej dyspozycji podopieczni Brosza pozwolą drużynie trenera Szatałowa wywieźć jakiekolwiek punkty z Kolporter Areny. Rzeczywistość brutalnie jednak zweryfikowała oczekiwania.
Sporo problemów kadrowych było w kieleckim zespole w tygodniu poprzedzającym spotkanie. Kontuzja uniemożliwiła występ Pawłowi Sobolewskiemu, a szyki szkoleniowcowi pokrzyżowała choroba Marcina Cebuli. Młody pomocnik w dotychczasowych meczach grał pierwsze skrzypce w akcjach ofensywnych Korony. Korzystając z absencji młodego zawodnika, Brosz zdecydował się - po raz pierwszy w obecnym sezonie - na grę dwójką napastników.
Od początku sezonu drużyna Brosza imponowała dobrą organizacją gry ze szczególnym naciskiem na defensywę. Trójka zawodników w środkowej strefie doskonale się uzupełniała i z tygodnia na tydzień wyglądała lepiej. Cebula mógł koncentrować się na zadaniach ofensywnych, bo za swoimi plecami miał Jovanovica i Fertovsa, którzy strzegli dostępu do bramki.
Zbudowana na tym szkielecie drużyna prezentowała się zaskakująco dobrze. O dziwo - głównie w meczach wyjazdowych. Trudno się jednak temu dziwić, bo w polskiej Ekstraklasie przyjęło się, że to gospodarz spotkania powinien wziąć na swoje barki ciężar prowadzenia gry, a z tym, jak na razie, kielczanie nie radzą sobie najlepiej. Każdy, kto choć raz grał w piłkę wie, że o wiele mniej skomplikowane jest przeprowadzenie szybkiego kontrataku niż długiej i składnej akcji w ataku pozycyjnym.
Trudno bowiem oczekiwać od tworzonej dopiero drużyny doskonałego zrozumienia i zgrania. Te aspekty piłkarskiego rzemiosła wypracowuje się miesiącami treningów. Okazało się, że czasu było jednak zbyt mało.
Nie dziwię się, że trener Brosz zdecydował się na zmianę taktyki. Wszystkim wydawało się, że jest już to dobry moment, aby to złocisto-krwiści spróbowali przejąć inicjatywę i w pełnej krasie zaprezentowali się kieleckiej publiczności. Szkoleniowiec podjął ryzyko, które w ostatecznym rachunku się nie opłaciło. Wyszedł na przeciw oczekiwaniom fanów i został za to skarcony.
Duet Michał Przybyła - Przemysław Trytko nie poradził sobie najlepiej z rosłymi defensorami Górnika. Obaj trzymali się jednej linii, co tworzyło sporą lukę pomiędzy nimi a dwójką środkowych pomocników. W normalnych warunkach strefę tą zabezpieczał Cebula i on starał się rozdzielać piłki pomiędzy skrzydłowymi a snajperem.
W poniedziałkowe popołudnie gorzej zaprezentowali się również boczni pomocnicy. Totalnie rozczarował Bartłomiej Pawłowski, który miał napędzać akcje Korony, a jedyne, co mogło rzucać się w oczy, to niemrawe próby dryblingu i totalna bezradność. Do swojego tradycyjnego poziomu wrócił też Łukasz Sierpina, którego grę charakteryzowały fatalne decyzje.
O wiele gorzej niż zazwyczaj zaprezentował się również Vladislavs Gabovs. Łotysz zbyt często mylił się w defensywie i fatalnie wyprowadzał grę. Bardzo starał się natomiast Kamil Sylwestrzak, którego częściej widzieliśmy chyba pod polem karnym Górnika niż pod naszym. Jego liczne wrzutki nie dochodziły jednak do celu. Tym bardziej to dziwne, że w szesnastce gości było aż dwóch snajperów ubranych w żółto-czerwone koszulki.
Podjęte ryzyko w meczu z drużyną z Lubelszczyzny nie opłaciło się. Korona nie jest jeszcze gotowa, aby prowadzić grę. Analizując dotychczasowe wyniki podopiecznych Brosza, można oczekiwać na piątkowy mecz ze sporym optymizmem. Wisła bowiem lubi grać ofensywną piłkę, a szybcy zawodnicy z Kielc bez trudu będą mogli bronić się i wyprowadzać kontrataki.
fot. Paweł Jańczyk (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze
Kubica nie bojkotu spotkań Swojej drużyny.
PRZY OKAZII DO MEDIOW
PROSZE NAGLOSNIC SPRAWE Z P. GRAJEWSKIM (by pozniej nie mowino NIE WIEDZIELISMY)
Z GORY DZIEKUJE
Choć wszyscy w Polsce o tym wiedzą.
Chłopaki wierzę w was :)
- zawodnicy muszą przywidywać swoje zagrania i wówczas z ich ustawienia będzie porzytek
- piłka podana jest szybsza niż prowadzona przy nodze
- celność podań, na zawodnika stosowanie do jego ustawienia, tak by dała mu możliwość dojścia, kolejnego zagrania
- ustawienie się na wolnym polu, a nie za plecami przeciwnika otwiera wile możliwości gry dla kolegów z drużyny
- decyzja o strzale na bramkę- nie strzelając, nic poza samobójem bramki nie uczyni
- zawodnicy powinni się nawzajem asekurować, uzupełniać, wspierać
- za głowę może się złapać jedynie trener, zdziwiony (p. Guardiola we wtorek wieczorem) co pozytywnego wyczyniają jego zawodnicy