Było głośno, kolorowo i zwycięsko. Vive wróciło do domu
Z wielu powodów był to długo wyczekiwany mecz przez kieleckich kibiców. Doping w Hali Legionów ponownie popłynął z sektora „E”, a zorganizowali go kibice z SKPR „Iskra Kielce”. Nie zabrakło też oprawy. Ponadto w zespole Vive Tauronu w domowym meczu zadebiutowało aż czterech zawodników. A na boisku wszystko poszło zgodnie z przewidywaniami. Mistrzowie Polski nie dali Zagłębiu Lubin żadnych szans i rozbili je 37:22 (20:7).
Wydarzenia na parkiecie od razu potoczyły się po myśli żółto-biało-niebieskich. Wystarczyło 11 minut, aby gospodarze prowadzili już 6:2. Później konsekwentnie powiększali swoją przewagę, a spora w tym zasługa Marina Sego. Chorwat popisał się kilkoma interwencjami z najwyższej półki.
W pierwszej części gry w Hali Legionów zadebiutował Mateusz Kus. Pod jej koniec na parkiecie pojawił się także inny kołowy, młody Bartłomiej Bis. Debiutanci mogli jednak liczyć na pomoc doświadczonych kolegów, dzięki czemu wynik ani przez chwilę nie był zagrożony.
Po dwudziestu minutach było 13:4, a skutecznym wykonawcą rzutu karnego okazał się Grzegorz Tkaczyk. Do szatni oba zespoły schodziły przy wyniku 20:7. Jasne więc było, że Zagłębie w drugiej połowie powalczy co najwyżej o jak najmniejszy wymiar kary.
Na uwagę zasługuje także powrót dopingu na sektor „E”. Po dwóch latach przerwy, ponownie odpowiadali za niego fani z SKPR „Iskra Kielce”. By uświetnić swój powrót, kieleccy ultrasi przygotowali oprawę z hasłem „Old school fanatics” i ponieśli pozostałe sektory do dopingu.
Po przerwie po raz pierwszy przed kielecką publicznością wystąpiło kolejnych dwóch graczy. Mowa o Branko Vujoviciu oraz Jakubie Bulskim. Trener Dujszebajew zaczyna powoli dawać oswajać się młodym zawodnikom z atmosferą Hali Legionów.
Na kwadrans przed końcem meczu Vive gromiło gości z Dolnego Śląska 29:13. Klasę Sego w drugiej części potyczki podtrzymywał Sławomir Szmal, który pojawił się między słupkami kieleckiej bramki. Między innymi ten aspekt powodował, że różnica pomiędzy miejscowymi a przyjezdnymi była aż tak kolosalna.
Trzydziestą bramkę podopieczni Dujszebajewa zdobyli na niecałe 12 minut przed końcem gry. Jej autorem okazał się Krzysztof Lijewski. Chwilę później było już 32:17 i oba zespoły powoli wyczekiwały już końcowej syreny. Ostatecznie mistrzowie Polski zgodnie z planem rozbili ekipę z Lubina 37:22.
Kolejny ligowy mecz kielczan już w najbliższą sobotę. Zagrają oni na wyjeździe z PE Gwardią Opole.
Vive Tauron Kielce – Zagłębie Lubin 37:22 (20:7)
Wasze komentarze