Niespodzianka (sensacja?) na początek ligi. Vive tylko zremisowało w Szczecinie
Tego mało kto się spodziewał. W pierwszym meczu nowego sezonu PGNiG Superligi, rozegranym awansem w ramach 5. kolejki rozgrywek, mistrzowie Polski tylko zremisowali. W środowe popołudnie Vive Tauron Kielce, osłabione brakiem kilku kontuzjowanych zawodników, podzieliło się na wyjeździe punktami z Pogonią Szczecin. Spotkanie zakończyło się rezultatem 27:27.
Do Szczecina nie pojechali: Grzegorz Tkaczyk, Uros Zorman, Piotr Chrapkowski, Tobias Reichmann i nowy nabytek klubu - Mariusz Jurkiewicz. Sporo, i to było widać na parkiecie. W dodatku to dopiero początek sezonu, żółto-biało-niebiescy są po serii ciężkich treningów i dało się to odczuć patrząc na grę ekipy Talanta Dujszebajewa.
Ale Pogoń też była osłabiona - i to na stałe. Bo zespół latem opuścili Wojciech Zydroń i Bartosz Konitz, którzy w ubiegłym sezonie byli bardzo silnymi punktami tej drużyny.
Początek meczu nie zwiastował późniejszych problemów Vive. Kielczanie przeważali, dominowali na boisku. I byli dosyć skuteczni. Po dziesięciu minutach goście prowadzili 7:2, a świetnie między słupkami spisywał się Marin Sego. Na indywidualne wyróżnienie zasłużył też Karol Bielecki, autor 5 trafień.
Tylko że w końcówce pierwszej połowy coś się zacięło, a szczypiorniści Pogoni zaczęli poczynać sobie coraz śmielej. Dość powiedzieć, że cztery ostatnie bramki w tej części należały do gospodarzy, co pozwoliło im zniwelować stratę do raptem dwóch trafień.
Przerwa w żaden sposób nie rozbiła szczecińskiego zespołu. I po kilku minutach drugiej połowy zawodnicy Rafała Białego wyszli na prowadzenie 20:16. Kapitalne zawody rozgrywał golkiper tej drużyny, Edin Tatar, który chwilami w bramce dokonywał istnych cudów.
Vive, widząc duże zagrożenie, wskoczyło na wyższy poziom i w 50. minucie doprowadziło do remisu 22:22. Tylko że szczecinianie wcale nie odpuścili i w końcówce kibice zobaczyli kawał handballa na najwyższym poziomie. Co jednak najistotniejsze, były to minuty niezwykle wyrównane, przez co żadna z drużyn nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem.
Następny mecz Vive rozegra już w sobotę, gdy na wyjeździe zmierzy się z SPR-em Stalą Mielec. Ten pojedynek rozpocznie się o godz. 18.
Pogoń Szczecin - Vive Tauron Kielce 27:27 (13:15)
Pogoń: Kryński, Tatar, Kowalski - Grzegorek, Bruna 1/1, Walczak 2, Zając, Gierak 5/1, Krupa 3, Krysiak 2, Biernacki, Jedziniak 4, Zaremba 6, Kniaziew 4, Fedeńczak
Vive Tauron: Szmal, Sego - Vuković, Jurecki 4, Kus, Aguinagalde 3, Bielecki 8/2, Jachlewski, Strlek 4, Lijewski 3, Buntic 1, Cupic 4/2
Wasze komentarze
Nie trzeba było długo czekać na "owoce".
Żale naszych gwiazd,że ich bramkarz zamurował-żałosne.
A Q**wa światowe gwiazdy dopuszczają cieniasów z Pogoni do swojej bramki bez niczego-dno.Zawodnik takiego pokroju robi z siebie wręcz łazęgę.Nie przystoi takim gwiazdom tak się ośmieszać.
A przypomnę że w ostatnich latach już był niejeden taki mecz /np Kwidzyń/
Są gwiazdy które-Q*wa za 100 klocków miesięcznie to powinni minimum 6-8 bramek strzelać i to z palcem w du***.