Miało być święto piłki ręcznej... I takie było! Vive zremisowało z PSG w Krakowie
To było wydarzenie niezwykłe! W ocenie wielu obserwatorów, widowisko, którego byliśmy świadkami w Tauron Arenie, stało na zdecydowanie wyższym poziomie niż nawet Final Four w niemieckiej Kolonii. To pokazuje, jak świetnym pomysłem była organizacja sparingu z PSG Handball w takiej otoczce. To w końcu był też niezwykle pozytywny sprawdzian sportowy. Mecz Vive Tauronu Kielce z mistrzami Francji zakończył się remisem 32:32.
Pociągiem, autobusem, samochodem – środków transportu było wiele. Cel jeden: w bezpieczny i radosny sposób dojechać z Kielc do Krakowa. Na to spotkanie z naszego miasta wybrało się kilka tysięcy fanów piłki ręcznej. Łącznie na trybunach zasiadło 15 tys. widzów! Tylu osób nie było dotąd w Polsce na żadnym klubowym wydarzeniu w obiekcie zamkniętym. A to był przecież tylko mecz towarzyski.
Atmosfera na trasie, pod halą, jak i w jej środku była wyborna. O właściwą otoczkę zadbali kieleccy kibice, ale też organizatorzy. Bo trzeba zauważyć, że cała impreza była zorganizowana z ogromnym rozmachem. Wielkie brawa za to. Promocja Vive i szczypiorniaka – tego chyba nie dało się zrobić lepiej.
Do oprawy widowiska na całe szczęście dostroili się też jego najważniejsi bohaterowie – szczypiorniści. Zawodnicy obu drużyn od pierwszej minuty pokazywali, że ten sparing to nie będą przelewki. Walka, determinacja, piękne bramki, czasami też niezbyt ładne przewinienia, ale przecież to jest sól piłki ręcznej. Nikt w Tauron Arenie nie miał prawa się nudzić i narzekać na jakość spotkania.
Niektórzy mieli obawy, że drużyna Talanta Dujszebajewa może w Krakowie wyglądać blado. Żółto-biało-niebiescy są po serii ciężkich treningów i brak świeżości byłby całkowicie zrozumiały. Ale mistrzowie Polski grali naprawdę dobrze. Mimo że rywalizacja z takimi postaciami jak Nikola Karabatić i Mikkel Hansen nigdy nie należy do najprzyjemniejszych.
Pierwsza połowa była wyrównana, choć od początku to PSG utrzymywało się na delikatnym prowadzeniu. Kielczanie jednak konsekwentnie, co chwilę, doprowadzali do remisu, a po wielu ich akcjach ręce same składały się do oklasków. Do przerwy było 16:16. I wyglądało to naprawdę obiecująco.
Drugą odsłonę spotkania gracze Vive rozpoczęli znakomicie, wychodząc na dwubramkowe prowadzenie. Niestety, po tym uderzeniu przebudzili się Francuzi, którzy szybko wyrównali, a potem zaczęli bramkowo odjeżdżać przeciwnikom. Łatwość gości w zdobywaniu bramek rozwścieczyła Dujszebajewa, który w trakcie przerwy w grze solidnie zrugał swoich zawodników.
I to – jak zwykle – podziałało na kieleckich szczypiornistów niezwykle pozytywnie. Gra Vive zaczęła wyglądać znacznie lepiej – twardo w defensywie i szybko w ataku. PSG nie miał jednak zamiaru pozwolić na to, by święto w Krakowie przebiegało dla polskich kibiców bezboleśnie. Francuzi grali z koncentracją, skupieniem i widoczną chęcią osiągnięcia korzystnego wyniku.
Tylko że mistrzom Polski chciało się jeszcze bardziej. Nakręcani fantastycznym dopingiem kielczanie walczyli jak lwy i w 53. minucie udało im się doprowadzić do remisu 27:27. "Gramy u siebie!" - przypominała publiczność zawodnikom Dujszebajewa.
Końcówka meczu stała na najwyższym poziomie, a emocje były takie, jakby drużyny grały co najmniej o awans do Final Four. I gdyby było to spotkanie "o punkty" potrzebna bylaby dogrywka. A tak pojedynek zakończył się sprawiedliwym remisem.
Już niebawem więcej informacji z Tauron Areny w Krakowie.
Vive Tauron Kielce – PSG Handball 32:32 (16:16)
Wasze komentarze
Szacunek dla Bertusa za zorganizowanie tego wydarzenia, super promocja piłki ręcznej w całym kraju.