Zając: Nikt w nas nie wierzył, ale my w siebie wierzyliśmy
Po spędzeniu początku sezonu na ławce rezerwowych i pojawianiu się na boisku w roli dżokera, w meczu z Legią Warszawa skrzydłowy kieleckiej Korony, Tomasz Zając, zajął miejsce w wyjściowym składzie. I od razu przyczynił się do zdobycia bramki przez swoją drużynę. - Dużo nie mogłem pokazać w tym meczu i rozwinąć skrzydeł, bo na Legii musieliśmy grać bardziej w defensywie. Myślę, że przyjdzie takie spotkanie, w którym przedstawię więcej swoich walorów – mówi jednak sam piłkarz.
W dużej mierze dzięki akcji „Zajączka” do siatki Dusana Kuciaka w 2. minucie starcia trafił Przemysław Trytko. - Piłka się odbiła, ale dobrze, że poszedłem jeden na jeden. Fajnie się to dla nas ułożyło od samego początku – kwituje 20-latek.
Dobra postawa żółto-czerwonych na początku rozgrywek jest niemałym zaskoczeniem, ale nie dla samych zawodników kieleckiego klubu. - Przed sezonem wiedzieliśmy, że stać nas na dużo więcej niż walkę o utrzymanie, bo mamy naprawdę dobrych piłkarzy – podkreśla Zając. - Nikt w nas nie wierzył, ale my w siebie wierzyliśmy. I właśnie to teraz pokazujemy – dodaje.
Kielczanie chcą teraz udowodnić, że są w stanie punktować regularnie. Po sukcesie w Warszawie podejmą na własnym terenie szczecińską Pogoń. - Po dobrym wyniku w Poznaniu nie zaprezentowaliśmy się pozytywnie z Cracovią. Musimy to zmienić i po Legii zainkasować kolejne trzy punkty. Nie ma innego wyjścia – twierdzi młody skrzydłowy.
fot. Paweł Jańczyk (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze
Zadziorny ,przebojowy i nieustępliwy.
Poza tym dobrze zaawansowany technicznie.
Korona będzie miała z niego pociechę.