Korona na kolanach. Cracovia jak wytrawny bokser
To był nokaut. Korona z Cracovią zagrała w piątek swój najsłabszy mecz w tym sezonie. Kluczowy był koniec pierwszej i początek drugiej połowy. Kielczanie stracili wówczas dwie bramki i nadzieje na korzystny wynik. Podopieczni Marcina Brosza przegrali drugi mecz z rzędu u siebie. Tym razem aż 0:3.
Jak zastąpić kontuzjowanego Piotra Malarczyka? To pytanie spędzało sen z powiek trenerowi Marcinowi Broszowi. Kapitan Korony to w końcu ostoja defensywy i – co w tym sezonie nie podlega żadnej dyskusji – lider zespołu. Wychowanka na środku obrony szkoleniowiec „żółto-czerwonych” zastąpił... innym wychowankiem. A dokładnie: Krzysztofem Kierczem, który ostatni raz od pierwszej minuty w meczu ligowym kieleckiego zespołu zagrał w grudniu 2012 roku – w Łodzi z Widzewem (porażka 0:1).
Kiercz już w 2. minucie mógł nawet zdobyć gola. Jego strzał głową, po dośrodkowaniu Marcina Cebuli, powędrował jednak nad poprzeczką.
To gospodarze na początku meczu prezentowali się lepiej. Aktywny był Marcin Cebula, dużo zamieszania robił Serhiy Pyłypchuk. W 5. minucie, po dośrodkowaniu z prawej strony, blisko zdobycia gola był Michał Przybyła, który jednak minął się z piłką w polu karnym. Kielczanie atakowali, ale stracili kontuzjowanego Pyłypchuka, za którego wszedł Nabil Aankour. Co gorsza, niedługo później stracili też gola.
W 19. minucie składną akcję „Pasów” strzałem z najbliższej odległości zakończył Denis Rakels. Gol dodał gościom więcej pewności. I zmienił obraz spotkania. Krakowianie grali uważnie, coraz bardziej kontrolowali mecz.
W 35. minucie kielczanie mogli jednak wyrównać. Do piłki na 20 metrze dopadł Cebula. Młody pomocnik przymierzył, uderzył technicznie, ale nad bramką byłego golkipera Korony, Krzysztofa Pilarza. Trzy minuty później – też z dystansu – uderzał Przybyła. Jego strzał z woleja powędrował nad poprzeczką.
Jakby nieszczęść było mało „żółto-czerwoni” jeszcze przed przerwą stracili drugą bramkę. Jakub Wójcicki przyjął piłkę w polu karnym, wyłożył ją Mateuszowi Cetnarskiemu, a ten pewnym strzałem z kilku metrów pokonał Dariusza Trelę. Całkowicie biernie w tej sytuacji zachowała się defensywa kieleckiego zespołu.
Początek drugiej połowy był jeszcze gorszy. Obrońcy Korony, jak uśpieni, patrzyli na kilkudziesięciometrowy rajd Bartosza Kupustki. Nieatakowany przez nikogo pomocnik pomknął na bramkę i uderzył z ponad 20 metrów. Pewnie, mocno, i – co najważniejsze – celnie, w prawy róg bramki.
„Jeden, dwa, trzy, mało” – krzyczeli chwilę później kibice Cracovii.
Kielczanie próbowali się odgryzać, ale – łagodnie rzecz ujmując – robili to bardzo nieporadnie. Tak jak w 59. minucie, gdy Vladislavs Gabovs złym podaniem w polu karnym zepsuł dobrze zapowiadającą się akcję. Niedługo później gospodarze mieli swoją szansę – po strzale Sylwestrzaka piłkę tuż przed linią bramkową wybijał Sreten Sretenović. Aktywny był Tomasz Zając, który wszedł na boisko za bezbarwnego Pawła Sobolewskiego. I jego gra na nic się jednak zdała. Goście dobrze się bronili, i od czasu do czasu kontrowali.
Najbliżej gola „żółto-czerwoni” byli w 81. minucie, ale mocny strzał Aleksandrsa Fertovsa wylądował na poprzeczce.
Korona przegrała drugi mecz w sezonie. I drugi u siebie. Po raz ostatni „żółto-czerwoni” przegrali tak wysoko na własnym stadionie niespełna rok temu – z Jagiellonią (0:3).
Korona Kielce – Cracovia 0:3 (0:2)
Bramki: Rakels 21’, Cetnarski 45’, Kapustka 49’
Żółte kartki: Przybyła, Dejmek
Korona Kielce: Trela – Gabovs, Kiercz, Dejmek, Sylwestrzak – Sobolewski (52’ Zając), Fertovs, Jovanović, Cebula (77’ Laskowski), Pyłypchuk (19’ Aankour) – Przybyła
Cracovia: Pilarz – Wójcicki, Sretenović, Polczak, Wołąkiewicz (83’ Luiz Santos) – Rakels, Dąbrowski, Kapustka, Budziński (68’Jendrisek), Cetnarski – Zjawiński (77’Zejdler)
Wasze komentarze
Z Cracovią 0:3 nie Walkower
Z Legią ?:?
a kto liczy choćby na punkt w Warszawie - gratuluję optymizmu! Ja tak realistycznie patrząc widzę w 3 ostatnich meczach ligowych 1 punkt (w tym dwa mecze u siebie) + 4 mecz ligowy z Legią, czyli w 4 meczach 1 punkt. Brawo, właścicielowi gratuluję przydupasów w zarządzie i ich posunięć przygotowujących Koronę do gry w tym sezonie!
Odpowiedz
Lubię to~Max~57 minut temu
Czego można było oczekiwać Korona to klub który od wielu lat nie ma właściciela i jest systematycznie niszczony . Klub którym zarządzają ludzie przypadkowi , nieudolni leniwi, nie mający zielonego pojecia o profesjonalnym futbolu i kierowaniu klubem piłkarskim .Tym działaczom nie wystarcza roczny budzet .A nawet gdyby mieli tyle pieniędzy do dyspozycji co piasku na pustyni to też lepiej by nie było .Na Białorusi Litwie Łotwie i na Bałkanach są kluby które systematycznie grają w europejskich rozgrywkach .Które dysponują mniejszymi środkami od Korony Kielce , ale tam są prawdziwi działacze nie pajace .Tam pracują działacze fachowcy od płki nożnej którzy podchodzą profesjonalnie do tego co robią i pracują bardzo ciężko.Bo tylko ciężka praca daje wyniki sportowe i perspektywy rozwóju klubu .Uważam że drużyny które będą grać następne mecze z Koroną spokojnie mogą wyjść na murawę bez bramkarza .Kielczanie nawet nie potrafią oddać jednego silnego celnego strzału w swiatło bramki .Nie potrafią ugryzć przeciwnika ,najwyżej mogą go tylko pomamlać .Brakuje mocnych skrzydeł i napastnika bez tego nie mamy szans i Bilski uświadomiłem to sobie
A dla zawodników dzięki - zagrali na miarę swoich umiejętności. Walki im odmówić nie można. Niestety Kiercz się na Eklasę nie nadaje co udowodnił już wiele lat temu. To samo Trela. Przybyle brakuje cwaniactwa i ogrania ale niech gra i zbiera doświadczenie - to zaprocentuje, bo piłka go szuka i jak będzie pracował to będzie z niego piłkarz.
cały czas brak napastnika oraz bramkarza czyli czeka nas zjazd do 1 ligi.