Mistrz Polski nie poradził sobie z Koroną. Remis w Poznaniu!
W opinii wielu ekspertów, to miał być mecz do jednej bramki. Spotkanie, w którym jako pewnego zwycięzcę wskazywano drużynę mistrza Polski, Lecha Poznań. I Korona Kielce sprawiła wszystkim psikusa. Co prawda wygrać się nie udało, ale jednak żółto-czerwoni po bezbramkowym remisie zdobyli w stolicy Wielkopolski cenny jeden punkt.
Korona mogła stracić gola już w pierwszej minucie, ale na szczęście strzał Darko Jevticia minął lewy słupek bramki Dariusza Treli. Potem przez długi czas przeważali poznaniacy, ale niewiele z tego wynikało. Kielczanie dość mądrze bronili się na własnej połowie, przez co nie pozwalali gospodarzom dostać się we własne pole karne.
W 25. minucie Lech musiał przeprowadzić pierwszą zmianę. Kontuzjowanego Jevticia zastąpił Denis Thomalla. To nieco zmieniło obraz gry na boisku. Przede wszystkim znacznie odważniej zaczęli grać kielczanie. Trudno wskazać co prawda jakąś stuprocentową sytuację drużyny Marcina Brosza, ale faktem jest, że żółto-czerwoni znacznie częściej gościli w pobliżu bramki Jasmina Buricia.
Ze strony Lecha godną odnotowania sytuacją jest ta z 38. minuty, gdy po znakomitym podaniu Thomalli z dwudziestu metrów uderzał Gergo Lovrencsis, ale Trela wybił piłkę na róg. Było to naprawdę świetne uderzenie zawodnika „Kolejorza”. Tylko że bramki nie dało, więc do przerwy na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.
W drugiej połowie Lech zaczął od zmasowanych ataków. W 51. minucie bardzo bliski zdobycia gola był Lovrencics, ale z kilku metrów posłał piłkę obok prawego słupka. Potem po wrzutce Marcina Kamińskiego głową chybił Marcin Robak.
Korona z czasem zaczęła dochodzić do głosu, ale nie były to na tyle groźne ataki, by mogły stworzyć realne zagrożenie pod bramką Buricia. Pozytywne jest to, że i Lech nie potrafił za bardzo napsuć krwi kieleckiemu golkiperowi.
W 72. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Marcin Cebula, ale piłkę wybił Burić. Potem próbował dobić ją jeszcze świetnie wbiegający w "szesnastkę" poznaniaków Michał Przybyła, ale źle obliczył tor lotu futbolówki i niestety się z nią minął.
Potem atakował już praktycznie tylko Kolejorz, a złocisto-krwiści skupili się na walce o utrzymanie tego bezbramkowego remisu. W 81. minucie zdarzyła się jednak sytuacja niespodziewana. Dariusz Dudka faulował w środku pola Serhii Pilipczuka, a sędzia zdecydował się wyrzucić lechitę z boiska. Ta czerwona kartka zaskoczyła wszystkich kibiców z Poznania, którzy sobotni wieczór zdecydowali się spędzić na stadionie.
To nieco pobudziło kielczan do ataku, ale gościom zabrakło animuszu, by w bramkowy sposób wykorzystać fakt gry w przewadze jednego zawodnika. Choć sytuację mieli znakomitą. W 88. minucie Tomasz Zając zagrał do Vladislava Gabovsa, a ten dośrodkował na piąty metr. Piłka minęła wszystkich, aż dopadła na głowę Przybyły. Niestety, jego uderzenie było minimalnie niecelne... Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
Następny mecz Korona rozegra w piątek, gdy u siebie zmierzy się z Cracovią (początek o godz. 18).
Lech Poznań – Korona Kielce 0:0
Lech: Burić – Kędziora, Kamiński, Dudka, Kadar – Lovrencsis, Linetty, Trałka, Jevtić (25’ Thomalla), Pawłowski – Robak (71’ Kownacki)
Korona: Trela – Gabovs, Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak – Sobolewski (69’ Zając), Jovanović, Cebula (79’ Aankour), Fertovs, Pilipczuk – Trytko (58’ Przybyła)
Żółte kartki: Trałka - Sylwestrzak, Gabovs, Kiercz, Pilipczuk
Czerwona kartka: Dudka
Widzów: 13134
Wasze komentarze