Szalony początek meczu. I jeszcze bardziej szalona końcówka! Korona wygrała z Jagiellonią!
To było spotkanie najsilniejszej Korony Kielce z rezerwową Jagiellonią Białystok. I trzeba to napisać wprost. Goście, którzy na razie największe siły rzucają na Ligę Europy, przyjechali do Świętokrzyskiego z nadzieją, że nawet z takim składem wywalczą punkty. I ten manewr prawie połowicznie im się udał, bo w końcówce wszyscy spodziewali się, że mecz zakończy się remisem 2:2. Ale wtedy gola na wagę trzech punktów dla Korony zdobył Kamil Sylwestrzak!
Trener Marcin Brosz nieco zaskoczył składem, bo w ataku zamiast spodziewanego przez wszystkich Serhii Pilipczuka, wystawił Michała Przybyłę. Miejsce w bramce zajął za to Zbigniew Małkowski. Jeszcze większe niespodzianki mieliśmy jednak w drużynie Jagiellonii, która do Kielc przyjechała w mocno rezerwowym zestawieniu. W zespole Michała Probierza zabrakło wszystkich najważniejszych zawodników.
To wszystko sprawiło, że początek meczu był bardzo chaotyczny. Do odważnych ataków rzucili się kielczanie i to przyniosło gospodarzom prowadzenie. Ale nie po pięknej akcji, lecz po fatalnym błędzie bramkarza Krzysztofa Barana. Golkiper „Jagi” tak niefortunnie wybił piłkę w 10. minucie, że trafił w Przybyłę, a futbolówka wtoczyła się do bramki.
Cztery minuty później katastrofalną wpadkę zanotował jednak Małkowski. Po dośrodkowaniu z lewej strony, głową uderzył Łukasz Sekulski. Piłka leciała w środek bramki, ale bramkarz Korony pośliznął się i nie zdołał jej złapać. A w 17. minucie było już 1:2. Po wrzutce Konstantina Vassiljeva z rzutu wolnego i biernej postawie obrońców, skutecznym strzałem głową w krótki słupek popisał się Piotr Grzelczak. W tej sytuacji Małkowski też powinien zachować się lepiej, ale największą winę za stratę gola ponoszą kieleccy defensorzy.
Potem gra się nieco uspokoiła – obie drużyny grały rozważniej, popełniały mniej głupich błędów w obronie. To spowodowało, że ilość dobrych sytuacji strzeleckich wyraźnie spadła. Swoje okazje mieli co prawda Marcin Cebula, Vlastimir Jovanović i Karol Świderski – wszyscy z dystansu – ale żaden z nich nie zdołał zaskoczyć bramkarza rywali.
Druga połowa to obraz bardzo wyrównanej gry na boisku, ale bez stuprocentowych okazji z obydwu stron. Korona chciała, próbowała, ale „Jaga” bardzo dobrze broniła dostępu do własnej bramki. Kielczanom brakowało nieco precyzji w przypadku wykonywania tego ostatniego, decydującego podania.
Aż do 66. minuty, gdy padła druga bramka dla Korony! Ni to strzał, ni dośrodkowanie Jovanovicia, ale piłka znalazła się pod nogami Przybyły. Co było dalej? Niezbyt czyste uderzenie napastnika złocisto-krwistych z Kielc, lecz jednak, jakimś cudem, futbolówka wtoczyła do siatki obok bezradnego Barana. Dużo szczęścia miała w tej akcji drużyna Marcina Brosza. Inna sprawa, że defensywa białostockiego klubu zachowała się niedopuszczalnie, zostawiając osamotnionego Przybyłę w tym obszarze boiska.
Wtedy nad Kolporter Areną rozpętała się ogromna ulewa, co nie ułatwiało gry piłkarzom Korony i Jagiellonii. Sędzia jednak nie zdecydował się zatrzymać gry ani na minutę. W 75. minucie na ładny strzał z dystansu zdecydował się Sekulski, ale pewnie, jedną ręką, to uderzenie obronił Małkowski.
W 84. minucie fatalny błąd w ustawieniu Korony mógł wykorzystać Vassiljev, ale jego uderzenie z 20 metrów przeleciała obok bramki gospodarzy. A w 90. minucie Korona przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po dośrodkowaniu z rożnego, najwyżej w polu karnym wyskoczył Kamil Sylwestrzak, który głową zdobył gola na wagę trzech punktów.
W końcówce z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił jeszcze Piotr Malarczyk.
W następnej, drugiej kolejce, Korona zagra na wyjeździe z beniaminkiem ekstraklasy, Zagłębiem Lubin. Ten mecz odbędzie się w sobotę o godz. 18.
Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 3:2 (1:2)
Bramki: Przybyła 2 (10’, 66’), Sylwestrzak (90’) – Sekulski (14’), Grzelczak (17’)
Korona: Małkowski – Gabovs, Malarczyk, Grzelak, Sylwestrzak – Aankour (61’ Zając), Fertovs, Jovanović, Cebula, Sobolewski (61’ Pilipczuk) – Przybyła (77’ Sierpina)
Jagiellonia: Baran – Baran, Augustyniak, Pawlik, Straus – Świderski (59’ Łupiński), Mystkowski (78’ Gajko), Vasiljev, Góralski, Grzelczak - Sekulski
Żółte kartki: Grzelak, Sylwestrzak, Malarczyk - Góralski
Widzów: 6939
Wasze komentarze
Właśnie podglądam mecz Sląska. Ciekaw jestem, co pokaże Jacek?