Niewymagająca próba generalna za Koroną. Zaliczona na dwa gole
Ostatni sprawdzian Korony Kielce przed startem nowego sezonu na plus – przynajmniej jeżeli chodzi o wynik. Przy czym należy oczywiście pamiętać, że rywal nie był zbyt wymagający. Korona Kielce w niedzielne, wczesne popołudnie pokonała na własnym stadionie drugoligową Wisłę Puławy 2:0. I była to wygrana jak najbardziej zasłużona.
Trener Marcin Brosz zaskoczył dzisiaj wyjściowym składem. Zwłaszcza w przypadku dwóch pozycji. Na lewej stronie pomocy wystąpił Rafał Grzelak, zaś funkcję napastnika pełnił Serhii Pilipczuk. Szansę gry w podstawowej jedenastce otrzymał także Nabil Aankour.
Pierwszy kwadrans nie był porywający. Widać było, że Korona prezentuje wyższą jakość piłkarską, ale nie potrafiła tego przełożyć na żadne okazje bramkowe. Goście z Puław grali ambitnie, walczyli i kilka razy udało im się przechytrzyć kielecką defensywę. Ale sprytu starczyło tylko na tyle, by zbliżyć się do pola karnego gospodarzy. To oznacza, że Zbigniew Małkowski długo był bezrobotny.
W 18. minucie Korona oddała pierwszy celny strzał na bramkę rywali – a właściwie dwa – i od razu dało to prowadzenie. Po rzucie rożnym z woleja uderzał Rafał Grzelak, lecz jego strzał zdołał obronić bramkarz Wisły. Jednak już wobec dobitki Kamila Sylwestrzaka (wślizgiem!) był bezradny.
Potem ciekawiej zaczęło się dziać, gdy na boisku pojawił się Paweł Sobolewski. „Sobol” musiał wejść po pół godziny gry z konieczności, bo problemy z nogą zasygnalizował Radek Dejmek. Czech zszedł z murawy, a na środek obrony został przesunięty Grzelak.
Tuż po tym wydarzeniu Sobolewski stanął przed szansą na zdobycie gola, ale jego strzał obronił Nazar Penkovets. Potem uderzeniami na bramkę popisywali się Vlastimir Jovanović i Aankour, ale bramkarz z Puław pewnie stał na posterunku. W 37. minucie znów świetnie zachował się „Sobol”, który stojąc tyłem przyjął piłkę na klatkę piersiową i w powietrzu odwrócił się z nią, po czym oddał strzał z woleja. Niestety, futbolówka przeleciała obok bramki.
Wiślacy odpowiedzieli jedną dobrą akcją, ale strzał Dawida Pożaka z pola karnego obronił Małkowski. Na koniec pierwszej połowy kolejną groźną okazję mieli jednak złocisto-krwiści. I była to niemal bliźniacza sytuacja do tej bramkowej. Uderzenie Pilipczuka obronił bramkarz, a Sylwestrzak już dopadał do osamotnionej piłki. I tylko ofiarnia interwencja obrońcy Wisły sprawiła, że „Małpa” do siatki nie trafił. Później okazało się jednak, że gdyby gol padł, to i tak nie zostałby uznany. Obrońca Korony był na pozycji spalonej.
Po przerwie na boisku nastąpiła zmiana bramkarza – Małkowskiego zastąpił Dariusz Trela. A już po chwili Korona prowadziła 2:0. W 51. minucie po ładnej akcji zespołu, z prawej strony technicznie i precyzyjnie dośrodkował Marcin Cebula, a piłkę głową do bramki skierował Pilipczuk. Było to uderzenie najwyższej klasy.
Kilka minut później groźniej zaatakowała Wisła, ale uderzenie minęło kielecką bramkę. Potem na boisku nastąpiła szereg zmian. W Koronie jedna, wymuszona – za kontuzjowanego Cebulę wszedł Łukasz Sierpina. A w drużynie z Puław na boisku pojawiło się aż siedmiu nowych zawodników.
To jednak nie wpłynęło pozytywnie na jakość widowiska. Z murawy wiało nudą, brakowało dogodnych okazji strzeleckich. Aż do 74. minuty, gdy Sobolewski wypuścił znakomicie Pilipczuka, ale ten zamiast strzelać podał jeszcze do wbiegającego Jovanovicia. To nie była dobra decyzja, bo przyjezdni zdołali zablokować Bośniaka.
W 77. minucie okazję mieli puławianie, ale po dośrodkowaniu z prawej strony, Tomasz Sedlewski nieznacznie chybił głową. Sześć minut później świetną akcję przeprowadził wprowadzony na boisko Tomasz Zając, który doskonale dograł piłkę do Sierpiny. Ale ten, zupełnie niepilnowany, trafił prosto w bramkarza, choć wszyscy już spodziewali się trzeciej bramki dla Korony. Potem jeszcze Zając popisał się dobrym, ale nieznacznie niecelnym strzałem z dystansu, za który otrzymał od kibiców gromkie brawa. A tych wiele w trakcie dzisiejszego spotkania nie było. W samej końcówce Zając miał jeszcze jedną okazję - po błędzie bramkarza - ale w ostatniej chwili zastopował go obrońca klubu z Puław.
A już za tydzień inauguracja nowego sezonu ekstraklasy. W niedzielę Korona Kielce zmierzy się na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok. Początek meczu o godz. 15.30.
Korona Kielce – Wisła Puławy 2:0 (1:0)
Bramki: Sylwestrzak (18’), Pilipczuk (51’)
Korona: Małkowski (46’ Trela) – Gabovs (82’ Wrześniewski), Malarczyk, Dejmek (30’ Sobolewski), Sylwestrzak – Aankour (78’ Zając), Jovanović, Fertovs (72’ Rogala), Cebula (59’ Sierpina), Grzelak – Pilipczuk (86’ Przybyła)
Wisła: Penkovets (59’ Otczenaszenko) – Lisiecki, Pielach, Gosacenko, Lytvynyuk – Maksymiuk (59’ Budzyński), Szczotka (59’ Głaz), Nowak (59’ Sedlewski), Charzewski (59’ Wiejak), Pożak (59’ Kanarek) – Niezgoda (59’ Olszak)
Wasze komentarze