Malarczyk po sparingu: Fragmenty nastrajały optymistycznie
Korona Kielce uległa w meczu towarzyskim izraelskiemu Hapoelowi Beer Sheva. Był to jeden z ostatnich sprawdzianów drużyny Marcina Brosza przed inauguracją ligi. - Sparing pokazał nam, że jeszcze dużo pracy przed nami. Z treningu na treningu będziemy chcieli się poprawiać – mówi wychowanek kieleckiego klubu, Piotr Malarczyk.
- Zwłaszcza w pierwszej połowie nie graliśmy tak, jak wymaga tego od nas trener i jak sami chcielibyśmy, żeby to wyglądało. W drugiej części gry było już trochę lepiej – dodaje stoper.
Po odejściu Pawła Golańskiego, to właśnie „Malar” otrzymał opaskę kapitańską. - Czuję odpowiedzialność za drużynę. Staram się nią kierować. Wiadomo, że każdy musi pracować w zespole i podpowiadać, ale w momentach, w których nie idzie od kapitana wymaga się więcej. Będę robił wszystko, aby ta drużyna grała dobrze i wygrywała – wyjaśnia Malarczyk.
Pojedynek z izraelskim zespołem poprzedziła prezentacja pierwszego zespołu Korony Kielce. - Dla nas była ona drugoplanowa. Zdecydowanie ważniejszy był dla nas sparing, bo dla niektórych był to dopiero pierwszy mecz w tym okresie przygotowawczym. Do ligi zostało niewiele czasu, więc w pełni skupialiśmy się na sparingu z dobrym zespołem – twierdzi wychowanek Korony.
W starciu z drużyną z Izraela Korona nie wypadła najlepiej. - Było sporo mankamentów i mamy tego świadomość. Będziemy pracować dalej, bo w trzy tygodnie nie da się wypracować nowego stylu. Fragmenty drugiej połowy mogą jednak nastrajać optymistycznie i na pewno nie będzie tak źle, jak niektórzy nas skazują. Wierzę w tych chłopaków i oni też zaczynają wierzyć w siebie – mówi środkowy obrońca.
W tym roku okres przygotowawczy jest wyjątkowo krótki. - Za dwa tygodnie gramy pierwszy mecz. Trochę inaczej gra się w sparingu, a inaczej w lidze. Teraz obciążenia będą się zmniejszać, a my będziemy łapać świeżość. Z niecierpliwością czekamy już na początek ligi, a te pierwsze cztery mecze pokażą nam, w jakim miejscu jesteśmy. Dopiero te mecze pokażą nasz potencjał i nasze możliwości – przekonuje „Malar”.
Obóz w Wodzisławiu był pierwszym pod wodzą trenera Marcina Brosza. - Dobrze współpracuje się z trenerem. Wszystko jest uporządkowane i dobrze zorganizowane. Nie mamy na co narzekać. Na obozie musieliśmy mocniej popracować, bo ta runda będzie dłuższa. Obciążenia były naprawdę spore, a na to każdy reaguje inaczej i z czasem każdy będzie wyglądał coraz lepiej – zapewnia stoper.
Na meczu z Jagiellonią Białystok mają pojawić się nowi, potencjalni inwestorzy. - To nie nasza sprawa. My zajmujemy się boiskiem, a cała reszta jest poza nami. Nawet o tym nie rozmawiamy, bo lepiej skupić się na treningach i przygotowaniu do sezonu – kończy Piotr Malarczyk.
fot. Paula Duda