Ekstraklasa utrzymana! Mamy to! Kielce świętują po zwycięstwie nad Podbeskidziem
Tak właśnie miał wyglądać ten mecz! Bez kalkulacji, z jasnym celem i dążeniem do niego. Korona Kielce po bardzo dobrej grze, a przede wszystkim skutecznej – zarówno w ataku, jak i w obronie – pokonała drużynę Podbeskidzia Bielsko-Biała 3:1, czym zagwarantowała sobie utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie!
Mecz zaczął się od fantastycznej atmosfery na trybunach. Z miejsc wstali wszyscy kibice, doping był naprawdę wyjątkowy – rzadko spotykany na stadionie przy ul. Ściegiennego. Szkoda tylko, że trwał dosłownie kilka minut.
W pierwszej połowie Korona przeważała, gra głównie toczyła się na połowie Podbeskidzia. Inna sprawa, że bielszczanie bronili się bardzo mądrze. Cechowali się dużym zaangażowaniem i walecznością, nie brakowało odważnych, ale przy tym skutecznych wślizgów.
Przez pół godziny kibice nie oglądali jednak stuprocentowych okazji. Aż do 31. minuty, kiedy na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Luis Carlos. Brazylijczyk wykonał to fantastycznie, bramkarz gości nie miał nic do powiedzenia.
Tuż po tym Korona miała kolejną znakomitą okazję do zdobycia gola, ale po akcji Carlosa, Olivier Kapo nie zdołał umieścić piłki w siatce.
Jednak w 43. minucie padła druga bramka dla żółto-czerwonych. Kapo dryblował przed polem karnym, zagrał do Carlosa, a ten plasowanym strzałem tuż przy słupku pokonał Richarda Zajaca.
Niestety, Korona nie zdołała utrzymać tej dwubramkowej przewagi do przerwy. Tuż przed gwizdkiem sędziego, Podbeskidzie miało stały fragment gry, a na bezpośredni strzał z rzutu wolnego zdecydował się Dariusz Kołodziej – uderzył po ziemi, na długi słupek, czym całkowicie zaskoczył obrońców oraz Vytautasa Cerniauskasa.
Druga połowa rozpoczęła się od bardzo wyrównanej rywalizacji na boisku. Obie drużyny grały dosyć bezpiecznie, próbując przede wszystkim atakować tak, by nie narazić się na szybką kontrę przeciwników.
W 66. minucie fatalny błąd popełnił obrońca Podbeskidzia, Tomasz Górkiewicz, który zupełnie niepotrzebnie faulował w polu karnym Carlosa. Sędzia nie miał wątpliwości, wskazał na „wapno”, a jedenastkę z zimną krwią wykorzystał Jacek Kiełb. „Nigdy nie spadnie, Korona nigdy nie spadnie” – raz po raz skandowali kieleccy kibice.
Publiczność z podobną częstotliwością zerkała także na swoje telefony komórkowe, by sprawdzić doniesienia z innych boisk. Jednak wobec takiego wyniku w Kielcach, nie miało to najmniejszego znaczenia, bo wygrana Korony z Podbeskidziem gwarantowała złocisto-krwistym utrzymanie.
W 72. minucie przed znakomitą szansą na zdobycie gola stanął Przemysław Trytko, ale zmarnował ją w sposób niedopuszczalny – uderzył prosto w Zajaca, a ten na raty złapał piłkę. Chwilę potem „Tryto” miał kolejną okazję, ale po strzale głową piłka przeleciała obok bramki.
W 87. minucie na odważny pomysł zdecydował się Rafael Porcellis - uderzył z ponad 30 metrów, ale zrobił to naprawdę świetnie. Niestety, do pełni szczęścia, czyli wpadnięcia w światło bramki, zabrakło centymetrów.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie! Radość, jaka zapanowała na Kolporter Arenie, była naprawdę ogromna. A ulga, którą poczuli piłkarze, trenerzy i kibice chyba jeszcze większa.
Ekstraklasa – dzięki sportowej walce – dalej w Kielcach. Jaki jednak los czeka Koronę pod względem organizacyjno-finansowym w najbliższych tygodniach? Tego nie wiemy, ale o wszystkim będziemy na bieżąco i skrupulatnie informować.
Korona Kielce – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:1 (2:1)
Bramki: Luis Carlos 2 (31’, 43’), Kiełb (66’) – Kołodziej (45’)
Korona: Cerniauskas – Golański, Malarczyk, Sylwestrzak, Leandro – Kiełb (85’ Pilipczuk), Jovanović, Fertovs, Kapo, Carlos – Trytko (83’ Porcellis)
Podbeskidzie: Zajac – Górkiewicz, Konieczny, Stano, Tomasik – Chmiel, Deja (46’ Trochim), Kołodziej, Pazio – Śpiączka (74’ Malinowski), Demjan (58’ Cisse)
Żółte kartki: Carlos, Jovanović
Widzów: 7736
Wasze komentarze