Mecz godny finału! Sego broni karnego, Vive wygrywa! Kielczanie zostali mistrzami Polski!
To miał być jednostronny mecz z dużo wcześniej znanym zwycięzcą. A tymczasem doczekaliśmy się fantastycznego spotkania, ze świetną końcówką i na szczęście happy endem dla Vive Tauronu Kielce. Żółto-biało-niebiescy w trzecim finałowym spotkaniu pokonali na wyjeździe Orlen Wisłę Płock 29:28 i zdobyli dwunasty w historii tytuł mistrza Polski!
Bez Milijana Pusica, Mariusza Jurkiewicza, Tiago Rochy, Mateusza Piechowskiego, Ivana Nikcevicia i Aleksandra Tioumentseva musiała podejść do trzeciego meczu finałowego Orlen Wisła Płock. Wszystkich tych szczypiornistów wyeliminowały urazy. Problemów jednak nie brakowało też po stronie Kielc, bo w drużynie – z tego samego powodu – zabrakło dzisiaj Urosa Zormana, Tomasza Rosińskiego i Mateusza Jachlewskiego.
Strat zdecydowanie więcej było jednak w zespole gospodarzy, dlatego większość kibiców spodziewała się totalnej dominacji i pewnego zwycięstwa gości. Więcej wątpliwości wzbudzała postawa fair play obu drużyn. Po ostatnim meczu, gdy agresywności na boisku było mnóstwo, kluby starły się w internecie, na oświadczenia.
Ale na boisku było – na szczęście – w miarę spokojnie. Oczywiście nie brakowało przewinień, ale zawodnicy podchodzili do siebie z szacunkiem, podając rękę i pomagając wstać po gwizdku sędziego z parkietu. Taka postawa chwali się, zwłaszcza, gdy emocji (tych niezdrowych) na trybunach było mnóstwo. "Zero litości, połamcie tym kur... kości" – krzyknęli kibice z Płocka, gdy ich drużyna wyszła na przedmeczową rozgrzewkę.
Pierwsza połowa przyniosła jednak sensację sportową. I trudno oprzeć się wrażeniu, że kieleckiej drużynie zabrakło koncentracji i skupienia. Chyba tylko zlekceważeniem przeciwnika wytłumaczyć można słabą postawę drużyny do przerwy. Masa błędów w ataku skutkowała błyskawicznymi kontrami Orlen Wisły. Świetnie między słupkami grał znów także Rodrigo Corrales, wzbudzając co chwilę irytację u szczypiornistów Talanta Dujszebajewa.
Po dwudziestu minutach wynik był mimo to korzystny dla Kielc. Potem jednak gospodarze wskoczyli na zdecydowanie wyższy poziom, a przy tym byli zabójczo skuteczni. W efekcie, mimo starań Sławomira Szmala, szybko doprowadzili do wyrównania i wyszli na prowadzenie. Na przerwę schodzili z trzema bramkami przewagi. Końcówka w wykonaniu Vive była niewytłumaczalnie fatalna – goście nie wiedzieli, jak zatrzymać przeciwników, a w ataku grali bez pomysłu.
Na szczęście na początku drugiej połowy, za sprawą dwóch bramek Ivana Cupicia i jednej Piotra Chrapkowskiego, kielczanie błyskawicznie odrobili straty. Po twarzach gości widać było zupełną odmianę – wreszcie pojawiła się na nich koncentracja niezbędna do gry na wysokim poziomie.
W 38. minucie Vive – przy wyniku 19:19 – straciło jednego zawodnika. Julen Aginagalde musiał zejść z boiska z powodu kontuzji. To miało wpływ na postawę przyjezdnych. Dujszebajew na pozycję obrotowego w ataku postanowił się przesunąć... Michała Jureckiego.
Wynik długo oscylował wokół remisu. Płocczanie mimo wąskiej kadry grali niezwykle ambitnie. W 50. minucie wciąż emocji było mnóstwo – rezultat: 24:24. W 53. minucie – 26:26. W 56. minucie – 27:27. To pokazuje, jak wiele się działo w Orlen Arenie.
Końcówka meczu była niesamowita! Przy jednobramkowym prowadzeniu Vive, akcję miała Wisła. Płocczanie zaryzykowali, zagrali bez bramkarza. Dan Racotea rzucił świetnie, ale trafił w słupek. Dobitkę Kamila Syprzaka obronił Marin Sego, ale sędziowie - słusznie - odgwizdali rzut karny. Rzut Valentiny Ghioney obronił jednak Sego i to on zapewnił swojej drużynie dwunaste w historii klubu mistrzostwo Polski!
Już teraz czekamy na kolejny weekend 30-31 maja, kiedy odbędzie się turniej Final Four Ligi Mistrzów w niemieckiej Kolonii.
Orlen Wisła Płock – Vive Tauron Kielce 28:29 (17:14)
Wisła: Wichary, Morawski, Corrales - Kwiatkowski, Wiśniewski 4, Racotea 3, Montoro 8, Syprzak 3, Daszek 5, Kwiatkowski, Ghionea 4, Skibiński 1.
Vive: Szmal, Sego - Grabarczyk, Musa, Strlek 1, Cupić 4, Jurecki 5, Lijewski 5, Aginagalde 2, Buntić 2, Tkaczyk 3, Reichman 1, Bielecki 4, Chrapkowski 2.
Wasze komentarze
Płock - nic śmiesznego. Całe życie zawsze nr 2