Niepokój piłkarzy i trenerów o ich dalszy los. Wciąż bez rozmów
Chcemy zająć 9. miejsce na koniec ligi. Czyli utrzymać dotychczasową pozycję. Czujemy pełną mobilizację, zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji – mówi przed meczem z Ruchem Chorzów Paweł Golański. Jednocześnie kapitan Korony przyznaje, że w szatni nie unika się rozmów na temat przyszłości klubu oraz poszczególnych zawodników. Zwłaszcza tych, którym w czerwcu kończą się kontrakty, a jest ich zdecydowana większość. Tymczasem żadne negocjacje nie zostały rozpoczęte.
- Spotkanie z Ruchem ma duże znaczenia dla układu tabeli. Jeżeli zdobędziemy trzy punkty, będziemy czuć większy spokój. Wtedy na boisku po prostu więcej wychodzi. Mamy założony cel, który chcemy zrealizować. Jest nim przede wszystkim utrzymanie w ekstraklasie. Gramy fajną piłkę, łapiemy punkty i to zamierzamy kontynuować. Drużyny za naszymi plecami dostały jednak handicap w postaci podziału punktów. To zwiększa ich szanse na utrzymanie. Ale my musimy patrzeć na swoją robotę. Wtedy wyniki będą dobre – mówi Golański.
Dlatego alarmu w drużynie na razie nie ma. Gdy jednak Korona zapewni sobie utrzymanie, sytuacja szybko może uleć zmianie. – To na pewno jest rzecz niespotykana na boiskach ekstraklasy. Ale od tego są inne osoby, które miejmy nadzieję szybko wyprostują wszystkie sprawy. I rozmowy będą rozpoczęte z trenerami, bo to oni będą potem decydowali o tym, kogo chcą mieć dalej w zespole. My sobie powtarzamy, że musimy jak najszybciej zapewnić Koronie utrzymanie w lidze, a co życie dalej przyniesie – zobaczymy. Na pewno w głowach przewijają się różne myśli. Spójrzmy na przykład Radka Dejmka, który trenował i grał z urazem na własną odpowiedzialność. Dobrze, że to skończyło się na potrzebie niegroźnego zabiegu, bo mogło wyglądać zupełnie inaczej. Kariera przerwana i zaczynają się małe schody... Na razie się od tego odcinamy. Wszyscy mają nadzieję, że sytuacja się unormuje i do kolejnego sezonu przystąpimy w tym samym składzie. A jeżeli trener będzie chciał kogoś ściągnąć, to będzie miał na to przyzwolenie – podkreśla „Golo”.
Czy on sam chce zostać w Kielcach? – Niejednokrotnie powtarzałem, że dobrze się tutaj czuję. Ale życie piłkarza jest przewrotne, też nie możemy czekać w nieskończoność. Każdy z nas musi dbać o rodzinę i jej dalszy, dobry byt. Oczywiście jednak spokojnie podchodzę do tematu. Zdaje sobie sprawę, że do końca maja rozmowy mogą być zawieszone, choć mam nadzieję, że przy dobrych wynikach drużyny, wcześniej uda się rozpocząć negocjacje. Ale wtedy czeka ogromna praca prezesa i dyrektora sportowego, bo z tak dużą grupą ludzi nie da się podpisać umów z dnia na dzień – dodaje kapitan zespołu.
- Poprzez dobrą grę otwieramy sobie drzwi do innych klubów, to jasne. Jak ktoś się prezentuje dobrze, to ocena indywidualna i zespołu jest pozytywna. Mamy też wkalkulowane to, że Korona nie zaproponuje nam nowych kontraktów. Ale do czerwca mamy umowy, jesteśmy profesjonalistami. Mamy cel, który chcemy osiągnąć. I ważną robotę do wykonania – kończy Golański.
Na temat przyszłości klubu i swojej własnej wypowiedział się także trener Ryszard Tarasiewicz. Jak zwykle – w dosyć specyficzny sposób.
Do tej pory zmieniałem kluby z prostego powodu - należy pracować tam, gdzie ma się wewnętrzne uczucie, że chce się zostać. Na dzień dzisiejszy, jeżeli w klubie zostanie większa grupa zawodników, a mam nadzieję, że tak będzie, i dokona się 2-3 małych retuszy w składzie, to Korona może powalczyć o coś więcej. Ale przede wszystkim należy myśleć o przyszłości klubu. Ludzie, którzy odejdą z Korony, powinni mieć świadomość dobrze wykonanego obowiązku. Podać sobie ręce na pożegnanie i patrzeć prosto w oczy. To nie tylko cel sportu, ale ogólnie życia. Nie przemawia przeze mnie skromność, ale... Mamy jeszcze siedem meczów do rozegrania. Skoncentrujmy się na nich, a później, jak Bozia da, będziemy robić sobie niedźwiedzia, płakać, rozstawać i życzyć sobie zdrowia.
Wasze komentarze
Bo oczywiście muszą być takie rozmowy prowadzone, poważny prezydent miasta z poważnym prezesem klubu by się nie wygłupiali obwieszczając wszem i wobec, że mają chętnych na zakup klubu by teraz wyjść na kłamców. A nie wierzę, że przez kilka dni da się ustalić wszystko na tiptop, tak by sfinalizować całą sprawę przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu.