Dujszebajew: Chłopaki pokazali, że będą walczyli o każde trofeum. Do samego końca
Bardzo ciężki bój stoczyli w niedzielę w Warszawie z Orlen Wisłą Płock szczypiorniści Vive Tauronu. Kielczanie w pewnym momencie przegrywali nawet trzema bramkami, ale pomimo tego w kluczowym momencie odwrócili losy spotkania i sięgnęli po dwunasty w historii klubu Puchar Polski.
Przed meczem mieliśmy bardzo dużo problemów. Grzegorz Tkaczyk przez cały tydzień był kontuzjowany, Żeljko Musa także doznał urazu, Julen Aguinagalde wystąpił z kontuzją, a mimo to bardzo nam pomógł. Na początku pojedynku wypadł nam jeszcze Tobias Reichmann – przyznał Tałant Dujszebajew. - To był dla nas bardzo ciężki mecz, ale dziękuję bardzo zawodnikom, którzy walczyli bardzo mocno i wierzyli w siebie i kiedy w drugiej połowie przegrywaliśmy trzema bramkami, to mieli siły i walczyli do końca. To zwycięstwo jest tylko ich – dodał szybko.
Kielczanie nie dość, że do tego spotkania przystąpili bardzo osłabieni, to także dość szybko za czerwone kartki parkiet musieli opuścić Michał Jurecki i Piotr Grabarczyk.- - Robiliśmy różne eksperymenty, żeby każdy zawodnik zagrał na każdej pozycji. To się dzisiaj przydało. Mieliśmy dużo problemów kadrowych, więc tym bardziej jesteśmy zadowoleni z wygranej w tak trudnym spotkaniu. Myślimy o każdym kolejnym spotkaniu, teraz zawodnicy pojadą na kadrę, potem będziemy przygotowali się do meczów ze Szczecinem. Ja zawsze mówię, że najważniejsze jest wygranie każdego kolejnego meczu – powiedział kielecki trener.
A co dla Dujszebajewa było najważniejsze w niedzielnym finale? - To, że moi zawodnicy mieli naprawdę bardzo dużo szacunku do rywali. Oczywiście, mieliśmy wielki głód by wygrać ten puchar – odpowiada.
- Wszyscy myślą, że skoro Vive jest już w Final Four Ligi Mistrzów, to nie ma nic do wygrania, chłopaki pokazali jednak, że będą walczyć do końca o każde trofeum. Ostatnie cztery tygodnie przygotowywaliśmy się przeciwko zupełnie innej formie obrony, potem pracowaliśmy pod kątem Górnika Zabrze. Wtedy już nie mieliśmy zbyt wielu zmian, było mniej założeń taktycznych, a więcej serca – zakończył Dujszebajew.