Niesamowity mecz finałowy, ale jest zwycięstwo! Vive zdobywcą Pucharu Polski!
To był mecz godny finału Pucharu Polski. W warszawskiej hali Torwar zobaczyliśmy kawał handballa na najwyższym, światowym poziomie. Najważniejsze jest jednak to, że po niezwykłej batalii, w wielkich trudach, drużyna Vive Tauronu Kielce pokonała zespół Orlenu Wisły Płock 26:23 i po raz dwunasty w historii wywalczyła pucharowe trofeum!
Ogromna walka i mnóstwo emocji – to cechowało finał Pucharu Polski od pierwszych minut. Obie drużyny były niezwykle zdeterminowane, a przede wszystkim świetnie radziły sobie w defensywie. To skutkowało małą ilością bramek, po dziesięciu minutach tablica wyników wskazywała remis 3:3. Znakomicie między słupkami spisywali się Sławomir Szmal i Rodrigo Corrales, którzy chwilami byli prawdziwym bohaterami swoich drużyn.
Sędziowie przyznawali ogromną ilość dwuminutowych kar, już w dwunastej minucie Vive musiało radzić sobie w podwójnym osłabieniu. A tuż przed przerwą za trzecią taką karę, z czerwoną kartką, na trybuny wyleciał Michał Jurecki. Ze szczególnie trudną sytuacją musieli sobie w pewnej chwili radzić jednak wiślacy, którzy przez kilkadziesiąt sekund grali w potrójnym osłabieniu.
W okolicach 23. minuty płocczanie zagrali znakomicie w ataku i odskoczyli przeciwnikom na trzy bramki – było 6:9. Na szczęście ta sytuacja zmobilizowała drużynę Tałanta Dujszebajew – mistrzowie Polski błyskawicznie doprowadzili do wyrównania, a potem jeszcze zdołali odskoczyć rywalom na dwie bramki. I z takim uczuciem – świadomością zdobycia pięciu bramek z rzędu – schodzili do szatni.
Drugą połowę kielczanie rozpoczęli od bramki Karola Bieleckiego, ale też kolejnej czerwonej kartki. Tym razem trzecią dwuminutową karę obejrzał Piotr Grabarczyk i dołączył do "Dzidziusia" na trybunach.
To (oraz z pewnością rozmowa mobilizacyjna w szatni) dodała wiślakom wiary i odwagi. W efekcie zespół Manolo Cadenasa już po czterech minutach doprowadził do wyrównania 13:13, a po chwili do dwubramkowego prowadzenia. Gra z każdą minutą stawała się coraz ostrzejsza. Kolejne kary dla szczypiornistów obu zespołów sędziowie sypali jak z rękawa.
Vive próbowało odwrócić losy meczu, ale płocczanie ambitnie utrzymywali dwubramkowe prowadzenie. W 42. minucie podwyższyli je nawet do trzech goli. Wtedy jednak żółto-biało-niebiescy po raz kolejny pokazali swój wyjątkowy charakter.
Ogromna determinacja, spryt i inteligencja boiskowa sprawiły, że kielczanie doprowadzili do wyrównania. W 49. minucie po rzucie Tomasza Rosińskiego było 19:19. W tym momencie cały mecz rozpoczął się jakby na nowo. Trzy minuty później gladiatorzy Dujszebajewa wyszli na prowadzenie, do siatki trafił Mateusz Jachlewski. Wisła jednak nie odpuszczała, natychmiast wyrównał Kamil Syprzak.
Potem trafienie Manuela Strleka i rezultat 22:21 utrzymywał się przez kilka minut. Potem gola dołożył Bielecki i choć do zakończenia spotkania pozostały cztery minuty, to kielczanie nie mogli stracić tej wygranej. Dzięki bardzo dobrej końcówce, zawodnicy Vive Tauronu Kielce mogli świętować kolejne zwycięstwo w "świętej wojnie", ale przede wszystkim wywalczenie dwunastego Pucharu Polski w historii klubu.
W najbliższym tygodniu odpoczniemy od piłki ręcznej klubowej, bo reprezentacja Polski będzie brała udział w turnieju towarzyskim. Ten - oczywiście z licznym udziałem kieleckich zawodników - odbędzie się w Tauron Arenie Kraków.
Vive Tauron Kielce – Orlen Wisła Płock 26:23 (11:9)
Vive: Szmal, Sego - Grabarczyk, Jurecki, Reichmann, Chrapkowski, Aginagalde, Bielecki, Jachlewski, Strlek, Buntić, Zorman, Rosiński, Cupić
Wisła: Wichary, Morawski, Corrales - Racotea, Tiumnsetvsev, Wiśniewski, Skibicński, Ghionea, Piechowski, Jurkiewicz, Syprzak, Moryń, Zelenović, Montoro, Nikcević, Daszek
Wasze komentarze