Mecze z Wisłą zawsze są ważne. Ale ten będzie najważniejszy
Choć teraz oficjalnie mówi się o tym stosunkowo niewiele, to nikt nie ma wątpliwości – mecze z „Białą Gwiazdą” zawsze wzbudzają podwójną mobilizację. Na pewno jest tak u kibiców, ale to uczucie od kilku lat skutecznie przekłada się na piłkarzy. Teraz jednak walka będzie jeszcze większa, bo Korona Kielce wciąż ma nadzieję wskoczyć do czołowej ósemki lig. I to jest bez wątpienia cel nadrzędny złocisto-krwistych.
Przed nami dwie ostatnie kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza najpierw w niedzielę zmierzą się na wyjeździe z Wisłą, a potem w środę u siebie z Lechią Gdańsk.
Co musi się stać, by Korona na koniec rozgrywek znalazła się w górnej części tabeli? Powołujemy się tutaj na znakomitą analizę przygotowaną przez portal 90minut.pl:
Koronie nie wystarczą do awansu do grupy mistrzowskiej dwa zwycięstwa, jednak szansa w takim wypadku wyniesie aż 99,4%. Dodatkowym warunkiem koniecznym dla awansu Korony do "ósemki" przy dwóch zwycięstwach jest:
- remis lub porażka Wisły ze Śląskiem
LUB:
- co najwyżej jeden punkt Górnika w ostatnich dwóch meczach
LUB:
- co najwyżej trzy punkty Podbeskidzie w ostatnich dwóch meczach
LUB:
- co najwyżej trzy punkty Pogoni w ostatnich dwóch meczach
Korona ma także realne szanse na awans do grupy mistrzowskiej w przypadku zdobycia czterech punktów w ostatnich dwóch meczach i minimalne w przypadku zdobycia trzech oczek.
To pokazuje, że w niedzielę gra przy Reymonta będzie się toczyła o wysoką stawkę. Optymizmem napawają informacje płynące z obozu kieleckiej drużyny. Przede wszystkim fakt, że nikt nie narzeka na poważniejsze urazy oraz to, że żaden z zawodników nie będzie musiał pauzować za kartki.
Nasze obserwacje to potwierdzą. Piłkarze Tarasiewicza do weekendowego starcia przygotowywali się w ostatnich dniach z dużym, niczym niezmąconym spokojem. Pytanie jest w zasadzie jedno: czy wyjątkowa mobilizacja podziała na zawodników pozytywnie, czy destrukcyjnie.
Więcej problemów widać w obozie wiślaków. Z Koroną na pewno nie wystąpi Emmanuel Sarki, a pod znakiem zapytania stoi udział w meczu Richarda Guzmicsa i Arkadiusza Głowackiego. Do tego nie zachwyca gra drużyny. Krakowianie, odkąd prowadzi ich Kazimierz Moskal, swoje mecze zazwyczaj remisują. Na pięć ostatnich spotkań, aż cztery z nich kończyły się podziałem punktów. Z tego powodu Wisła wcale nie może być pewna pozostania w czołowej ósemce. Ekipa spod Wawelu zajmuje obecnie 6. miejsce, ma 40 punktów, więc nad dziewiątą Lechią tylko dwa punkty więcej.
- Nie odetniemy się od tego i nie uciekniemy od sytuacji, która dzieje się w lidze. Liga to nasz chleb powszedni, to oczywiste, że zawodnicy się tym interesują. Źle by jednak było, gdybyśmy liczyli na innych. Jest powiedzenie: "jeśli umiesz liczyć, licz na siebie" i musimy zrobić wszystko, żeby zagrać w niedzielę o trzy punkty – mówi dla serwisu wislakrakow.com Moskal.
Szkoleniowiec Wisły przyznaje jednak, że w niedzielę jego zespół czeka bardzo trudne spotkanie. - Wyniki Korony pokazują, jak wyrównana jest ta liga. Na początku sezonu mieli trudne chwile, ale już na jesieni zaczęli gromadzić punkty i teraz biją się o pierwszą ósemkę. Zawodnicy Korony nabrali pewności siebie i widać to w ich poczynaniach. Trener Tarasiewicz potrzebował czasu, żeby ich poukładać i teraz jego praca procentuje - zwraca uwagę trener Moskal, podkreślając dobrą grę rywala przy stałych fragmentach gry oraz wysoki potencjał piłkarski.
Mecz Wisły Kraków z Koroną Kielce rozpocznie się w niedzielę o godz. 18, a my oczywiście zapraszamy na relację na żywo z tego spotkania.
Wasze komentarze