Szeroka kadra zadecydowała. Tkaczyk: To nasza siła i potwierdziliśmy swoją klasę
Vive Tauron Kielce zgodnie z planem pokonało Górnika Zabrze i zameldowało się w finale Pucharu Polski. Kielczanie wygrali z zabrzanami 38:28. - Pierwsza połowa na pewno była bardziej wyrównana, Górnik się postawił. Myślę, że naszą przewagą w całym spotkaniu była możliwość rotowania składem – mówił po spotkaniu Grzegorz Tkaczyk. Wtórował mu Sławomir Szmal: - Drużyna z Zabrza nie wytrzymała tego tempa – nie ukrywał „Kasa”.
- Najbardziej zadowalający jest wynik. Zrealizowaliśmy swój plan, jesteśmy w finale i tyle. Teraz koncentrujemy się na meczu finałowym zakładając, że w tym drugim spotkaniu nie będzie niespodzianki i zagramy z Płockiem – dodał Tkaczyk.
Zespół ze Śląska miał dobre momenty w meczu z kielczanami, ale – w dużej mierze poprzez zmęczenie – z czasem jego strata do mistrzów Polski zaczęła się mocno powiększać. - Po piętnastu minutach trener wymieniał całą siódemkę. To nasza siła i potwierdziliśmy swoją klasę – skwitował kapitan kieleckiej drużyny.
- Nam jest o tyle łatwiej, że mamy szerszą ławkę. Jak widać, gramy po piętnaście minut – dodał Szmal.
Mimo zwycięstwa różnicą dziesięciu bramek, zawodnicy Vive Tauronu ani przez moment nie przestali przykładać się do rywalizacji. - To jest sport, trzeba być skoncentrowanym cały czas. W momentach dekoncentracji najczęściej przydarzają się kontuzje, a że jest to sport kontaktowy, to trzeba się na to przygotować – skomentował Szmal.
Final Four Pucharu Polski drugi raz z rzędu gości w hali na warszawskim Torwarze. - Z roku na rok jest coraz lepiej. Teraz było naprawdę fajne widowisko, łącznie z prezentacją. Była również lepsza frekwencja na półfinale. Wcześniej był z tym problem – ocenił Tkaczyk.
Kapitan żółto-biało-niebieskich kontynuował: - Z tego, co wiem, na jutrzejsze finały już nie ma biletów. Jest to bardzo pozytywna wiadomość dla piłki ręcznej.
Występ „Młodego” w Warszawie stał pod znakiem zapytania, ale ostatecznie rozgrywający pomógł swojej drużynie już w meczu półfinałowym. - Zmagam się z urazem pachwiny już od ponad tygodnia. Dzisiaj miałem nie grać, ale zaszła taka potrzeba i wystąpiłem piętnaście minut – odniósł się Tkaczyk.
- Sprawdziłem, jak ta noga reaguje w warunkach meczowych i jest całkiem dobrze. Jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba, jestem gotowy na finał – zapewnił kapitan mistrzów Polski.
Z Warszawy Marcin Długosz
fot. Anna Benicewicz-Miazga